Gosia, Babusik, Iruś, Mordka walczą o pałac
Gosiu, Babusiku, Iruś, Mordko - tak do swych
małżonek zwracają się najpoważniejsi kandydaci na urząd
prezydenta. Która z nich zostanie Pierwszą Damą RP? - zastanawia
się "Metro".
04.10.2005 | aktual.: 04.10.2005 13:25
Tuskowa nie ukrywa, że czasami wybucha, Kaczyńska czyta literaturę francuską i angielską w oryginale, Borowska lubi poszaleć na parkiecie, a Lepperowa przyznaje, że skończyła tylko podstawówkę.
Małgorzatę Tusk - pisze gazeta - nie ekscytuje konieczność przeprowadzki do Warszawy. Wiedzie typowe życie przedstawicielki klasy średniej. Odkąd Donald zajął się polityką, ona wychowuje dwójkę dzieci i prowadzi dom w Sopocie.
Mama gotuje zwykle pomidorową lub ogórkową, a na drugie jakiś kotlet i ziemniaki - opowiada o osiągnięciach kulinarnych mamy Michał. Niepisaną zasadą w domu Tusków jest to, że gdy pani domu ma zły humor, rodzina schodzi jej z drogi.
Gdyby tytuł Pierwszej Damy przypadł Marii Kaczyńskiej spece od protokołu dyplomatycznego nie mieliby wiele pracy - czytamy w gazecie. Byłam już ministrową, prezesową, profesorową, a teraz prezydentową Warszawy - wymienia.
Kaczyńska nie ukrywa, że polityka ją pasjonuje. Po ewentualnej wygranej męża nie zamierza się jednak zmieniać. Mój mąż nie znosi kapeluszy. Będę musiała wybierać coś mniejszego na głowę - dodaje.
Irena Lepper jest najmniej znaną z żon kandydatów na prezydenta. Nie widuje się jej na bankietach. Dziennikarze pokazują mnie jako prostą, wiejską babę - mówi w jednym z wywiadów. W innym deklaruje, że podobnie jak Jolanta Kwaśniewska może się wszystkiego nauczyć.
Halina Borowska jest jedną z najbardziej zaangażowanych politycznie kandydatek na Pierwszą Damę. Gdyby ją ktoś zaprosił na bal noworoczny w Wiedniu, tak jak w tym roku państwa Kwaśniewskich, nie odmówiłaby. Jeśli miałabym okazję zatańczyć tam z Markiem, chętnie bym z zaproszenia skorzystała - mówi rozmówczyni "Metra".