Gość "Baru" nie będzie aresztowany
Gerard J. - gość polsatowskiego reality show
"Bar", który przygotował dla uczestników programu szkołę
przetrwania - nie będzie aresztowany. Wrocławski Sąd
Okręgowy zmienił decyzję sądu I instancji i zastosował wobec
mężczyzny jedynie dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Gerard J. odpowiada przed wrocławskim sądem rejonowym za próbę
wyłudzenia pieniędzy od właścicielki jednego z największych
targowisk na Dolnym Śląsku.
31.10.2003 | aktual.: 31.10.2003 15:52
Na początku października sąd zdecydował o wysłaniu listu gończego i aresztowaniu Gerarda J., który od kilku miesięcy nie stawiał się na wezwania. W tym czasie Gerard J. był gościem "Baru". Na zlecenie producentów programu przygotował dla uczestników szkołę przetrwania. Ostatecznie wystąpił w programie kilka razy.
"Gerard J. nigdy nie był aresztowany przez wrocławski sąd. W sprawie, w której jest oskarżony, odpowiadał z wolnej stopy. Co prawda odbyło się wiele rozpraw, w których mężczyzna nie uczestniczył, ale nie było to z jego winy. Oskarżony był aresztowany przez inny sąd i to on oraz prokuratura nie wyrażały zgody na doprowadzenie Gerarda J. do wrocławskiego sądu" - powiedział sędzia rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu Aleksander Ostrowski. Dodał, że faktycznie oskarżony tylko raz nie stawił się w sądzie z własnej winy.
Ostrowski powiedział, że polecono też Sądowi Rejonowemu we Wrocławiu uzyskanie informacji, czy stan zdrowia oskarżonego pozwala mu na uczestnictwo w procesie. Lekarz powołany przez policję po wydanym nakazie aresztowania mężczyzny stwierdził bowiem, że wymaga on leczenia psychiatrycznego.
Gerard J. i jego trzej koledzy pod koniec stycznia 2002 r. próbowali wyłudzić pieniądze od Bożeny G., współwłaścicielki jednego z największych targowisk na Dolnym Śląsku. Podali się za funkcjonariuszy Urzędu Ochrony Państwa. Mąż kobiety był w tym czasie aresztowany pod zarzutem wręczania łapówek miejskim urzędnikom. Powiedzieli kobiecie, że jest w niebezpieczeństwie i zaproponowali ochronę. Na ten cel potrzebowali pieniędzy. Zażądali od Bożeny G. 40 tys. zł. Twierdzili też, że mają możliwość przekazania kobiecie informacji na temat szczegółów prowadzonego przeciwko jej mężowi postępowania. Powoływali się na znajomość z policjantem prowadzącym śledztwo. Próba wyłudzenia wyszła jednak na jaw i mężczyzn zatrzymano.
To nie pierwsza tego typu sprawa, w którą zaangażowany jest Gerard J. Przed sądem w Zgorzelcu odpowiada on za podszywanie się pod policjanta.(iza)