Górnik zginął w kopalni "Borynia"
52-letni górnik zginął w kopalni
"Borynia" w Jastrzębiu-Zdroju - podała Jastrzębska Spółka Węglowa
(JSW), do której należy kopalnia. To pierwszy w tym roku
śmiertelny wypadek w kopalniach tej spółki i siódmy w całym
górnictwie węgla kamiennego.
24.06.2006 | aktual.: 24.06.2006 13:14
Do wypadku doszło 833 metry pod ziemią, podczas robót przy przebudowie wyrobiska. Górnik był pracownikiem oddziału przewozowego. Podczas manewrowania urządzeniem załadowczym, tzw. spągoładowarką, został nią przygnieciony - powiedziała rzeczniczka JSW Edyta Tomaszewska.
Okoliczności wypadku wyjaśnia kopalniana komisja oraz Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Zmarły górnik pracował w górnictwie od 14 lat, z czego połowę w kopalni "Borynia". Miał żonę, osierocił dorosłe dziecko.
To kolejny w ostatnich dniach śmiertelny wypadek w górnictwie. 20 czerwca w należącej do Kompanii Węglowej kopalni "Ziemowit" w Lędzinach zginął 45-letni górnik. Został znaleziony w kruszarce węgla, na przenośniku odbierającym węgiel spod ściany wydobywczej.
W tym roku w kopalniach węgla kamiennego w Polsce zginęło siedmiu górników. Inny śmiertelny wypadek wydarzył się 8 czerwca w kopalni "Sośnica-Makoszowy", gdzie zginął 48-letni górnik-ślusarz. Niespełna miesiąc wcześniej w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej zginął 44-letni górnik wciągnięty w napęd przenośnika.
W tym roku na Górnym Śląsku zginęło również dwóch górników z katowickiej kopalni "Wujek" i jeden z zabrzańskiej prywatnej kopalni "Siltech". Do końca maja w kopalniach doszło ogółem do 803 wypadków. Ośmiu górników odniosło ciężkie obrażenia.
W 2005 r. w górnictwie węgla kamiennego zginęło przy pracy 15 osób. Doszło do ponad 2,1 tys. wypadków.