Górnicy ostrzegają
Rozpoczął się dwugodzinny strajk ostrzegawczy w kopalniach na Śląsku. Sztab protestacyjno-strajkowy górniczych central związkowych zapowiadał, że do strajku ostrzegawczego włączą się załogi wszystkich kopalń.
Związkowcy deklarowali, że pierwsza zmiana zjedzie pod ziemię z dwugodzinnym opóźnieniem, a więc około 8 rano. Do tego czasu załogi kopalń mają uczestniczyć w tzw. masówkach z udziałem związkowych liderów. Takie spotkanie trwa m.in. w przeznaczonej do likwidacji kopalni Bytom II, ale również w kopalni Wujek, która nie jest przeznaczona do likwidacji i jest jednym z lepiej działających zakładów tej branży.
Górnicze związki zawodowe protestują w ten sposób przeciwko planowanej likwidacji kopalń. Chcą też utrzymania układów zbiorowych pracy, gwarantujących górnikom ich branżowe uprawnienia. Liczą, że strajk skłoni rząd i pracodawców do ustępstw.
Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce powiedział, że protestujacy są gotowi odpracować ewentualne straty powstałe w wyniku dzisiejszego strajku. "Nie chodzi o to, żebyśmy sobie robili pod górkę, tylko o to by pokazać pełną mobilizację i przygotowanie do ewentualnego strajku generalnego, jeśli będzie taka potrzeba" - powiedział Czerkawski. Dodał, że strajk generalny jest pewny i ma to nastąpić do 15 listopada chyba, że rząd i Kompania Węglowa zmienią swoje plany wobec kopalń.
Przeciwko likwidacji 4 kopalń w siedzibie Kompanii Węglowej w Katowicach od blisko 2 miesięcy przebywa kilkudziesięciu górników. Około 20 przebywa pod ziemią bytomskich kopalń Centrum i Bytom 2. Kilku na dachach budynków obu zakładów.
Ostatnie duże strajki w górnictwie miały miejsce wiosną 1994 roku.