Gondolierzy pod Wawelem
Coraz więcej statków, stateczków i łodzi pojawia się na Wiśle. Małopolska flota to półtorej setki jednostek, od poważnych statków rzecznych po łodzie motorowe. - Z trzech statków pasażerskich państwowej kiedyś "Żeglugi Krakowskiej" została tylko "Nimfa", dość wiekowa, podchodząca pod pięćdziesiątkę - mówi dyrektor Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Krakowie Zbigniew Majta - ale nie ma czego żałować, bo na ich miejsce pojawiły się "Piotruś Pan", "Sobieski", stojący przy nadbrzeżu, ale czasami ruszający w rejs, katamaran państwa Przewłockich, około dziesięciu łodzi motorowych, zwanych nie wiadomo dlaczego "gondolami" i zamocowane na stałe barki, w których funkcjonują restauracje: "Pod Aniołem", "Aquarius" i "Mauretania".
10.04.2007 09:07
Senior i inni
Na Wiśle seniorem jest holownik "Krak" z rocznika 1942, pochodzący z brytyjskiej stoczni, ale wkrótce straci tę pozycję na rzecz statku "Barka", który jeszcze przechodzi remont. Ten piękny statek (z nitowanym poszyciem!) spuszczony został na wodę w Holandii, w 1889 r. Jest własnością firmy Pathways organizującej spotkania i kursokonferencje dla biznesu. To ma być cacko! Remontowana jest też kolejna barka o "gastronomicznym" przeznaczeniu.
A może by węgiel?
Po Wiśle pływają pchacze i holowniki, kilkanaście barek, 3 pogłębiarki i kilka pływających koparek do wydobycia kruszywa. I wodą wozi się tylko to wydobywane kruszywo, choć jeszcze na przełomie lat 70. i 80. do Krakowa docierało barkami 100 tys. t węgla. - Dowodziłem wtedy pchaczem - wspomina st. insp. Marian Krakowiak. - Węgiel na barki ładowano w Gromcu, u ujścia Przemszy, wyładowywano na Zabłociu. Zaawansowane były przygotowania do budowy Centralnego Portu Węglowego "Tychy", ale plany padły z braku pieniędzy. A transport wodny był opłacalny i opłacałby się też dziś.
Dla turystów
Napływ turystów przez lotnisko w Balicach rośnie z roku na rok, ale tylko niewielki procent z nich wyjeżdża poza Kraków. Skutki tego widać także i na wodzie. W odwrocie znajduje się Rożnów, po którym jeszcze w roku ubiegłym pływały "Alka" i "Jaskółka", ale w tym, być może, zostanie tylko jeden statek, bo opłacalność przedsięwzięcia staje się wątpliwa. Trzy statki ("Harnaś", "Biała Dama" i "Biała Dama II") pływają po Jeziorze Czorsztyńskim. Jest tam też kilka łodzi wożących turystów spod zamku na plażę położoną na przeciwległym brzegu. To jednak właściwie wszystko, bo Zalew Dobczycki jest dla turystyki niedostępny, a po Klimkówce na Ropie mogą się poruszać najwyżej motorówki
Żeglarze demokracji
Istotnym uzupełnieniem małopolskiej floty jest ponad pół tysiąca łodzi żaglowych rejestrowanych przez PZŻ. - Rekreacja na wodzie przeżywa prawdziwy renesans - zauważa prezes małopolskiego oddziału PZŻ Władysław Dąbrowski. - Jachty większe i mniejsze pływają po Rożnowie, Czorsztynie i każdym większym kawałku wody. Ba, polskie łodzie pływają nawet tuż za granicą po "Morzu Orawskim". To paradoksalne, ale wraz z nastaniem kapitalizmu żeglarstwo się ogromnie zdemokratyzowało i dziś na swoich łódeczkach pływa 2 mln Polaków!
Perspektywy
Przed dziesiątkami lat przygotowano program "Kaskady Górnej Wisły", który miał zmienić królową rzek w wybetonowane wodne schodki. Planowano przystosowanie rzeki do celów transportowych na całej długości. Niewiele z tego wyszło. Teraz mówi się tylko o stopniu na Wiśle koło Niepołomic i wiadomo, że nie powieziemy rzeką węgla do Sandomierza czy Warszawy. Gołym okiem widać, że małopolska flota robi się coraz bardziej rekreacyjna czy zgoła gastronomiczno-rozrywkowa. Może będzie jeszcze jednym magnesem dla turystów.
FILIP RATKOWSKI