Gogolin. Dramat zwierząt na posesji weterynarza

Wygłodzone zwierzęta, pozbawione nawet wody to picia. Część z nich padło. To wina zaniedbania, jakiego dopuścił się weterynarz z Gogolina. Sprawę ujawniły działaczki Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt.

Gogolin. Dramat zwierząt na posesji weterynarza

Makabrycznego odkrycia dokonano na posesji Witolda S., weterynarza znanego większości mieszkańców Gogolina.

Gogolin. Zaniedbane zwierzęta na posesji weterynarza

- Gdy na ulicy potrąciło np. psa lub kota, to pan Witold często zabierał takie zwierzę do siebie. Potem, gdy pytałyśmy go co się stało z psem lub kotem opowiadał nam, że znalazł dla nich nowy dom. Ufałyśmy mu - mówią w rozmowie z serwisem nto.pl działaczki Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt, które ujawniły sprawę.

Wszystko przez podejrzenia, które pojawiły się z czasem. Działaczki TPZ tłumaczą, że pewnego dnia zorientowały się, że Witold S. wyjechał, a zwierzęta pozostały bez żadnej opieki.

Gogolin. Makabryczne odkrycie. Truchła na posesji weterynarza

Kobiety poinformowały odpowiednie służby. Policja pojawiła się na miejscu i wraz z działaczkami weszła na posesję weterynarza. Tam spotkał ich makabryczny widok. Znaleziono mnóstwo kości w różnym stanie rozkładu. Wśród padłych zwierzą udało się zidentyfikować psa, świnię oraz kozę.

Na podwórku znaleziono też bardzo zaniedbane kozy. - Zwierzęta były pozbawione opieki od dłuższego czasu. Zapadła decyzja o odebraniu ich właścicielowi i zapewnieniu im opieki - mówi nto.pl Bogusław Krasowski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Krapkowicach. Jak dodał, z podwórka usunięto też truchła zwierząt. Wszystko to, by uniknąć zagrożenia epidemicznego.

Sprawę weterynarza Witolda S. bada obecnie policja. - Funkcjonariusze prowadzą w tej sprawie czynności pod kątem znęcania się nad zwierzętami - informuje st. sierż. Ewelina Karpińska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Krapkowicach.

Gogolin. Weterynarz pozbawiony licencji. Szuka go policja

Jak udało się ustalić dziennikarzowi nto.pl, Witold S. wyjechał za granicę. Wcześniej opiekę nad zwierzętami miał rzekomo powierzyć innemu mężczyźnie, jednak opinia weterynarza, który badał zwierzęta po wejściu policji na posesję, jest jednoznaczna - czworonogi były niedożywione.

Za zaniedbanie zwierząt prze weterynarza mogą grozić mu konsekwencje zawodowe, jednak Witold S. już jakiś czas temu został ukarany przez Opolską Izbę Lekarsko-Weterynaryjną, która pozbawiła go uprawnień do wykonywania zawodu. Za znęcanie się nad zwierzętami mężczyźnie grozi kara nawet 3 lat więzienia.

Źródło: nto.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)