Główny oskarżony w aferze LFO wyszedł za kaucją
Zygmunt N., główny oskarżony w aferze Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu, opuścił areszt. Stało się to po wpłaceniu przez jego rodzinę 2 mln kaucji. Wyznaczył ją Sąd Okręgowy w Warszawie w zamian za wyjście N. z aresztu, w którym przebywał od czerwca 2007 r.
31.07.2009 | aktual.: 31.07.2009 16:29
W czerwcu br. sąd na wniosek obrony postanowił uchylić areszt, jeśli do końca lipca wpłynie 2 mln zł kaucji. Rodzina N. wpłaciła kaucję 10 lipca. Tego samego dnia opuścił on areszt na warszawskiej Białołęce. N. musi co tydzień meldować się na policji; ma też zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.
Wkrótce przed warszawskim sądem ma się zacząć proces N. oraz b. członka zarządu LFO Włodzimierza W. Obu grozi do 10 lat więzienia. N. ma sześć zarzutów, m.in. wyłudzenia ponad 21 mln dolarów kredytów na budowę LFO, przywłaszczenia ponad 8 mln dolarów na szkodę LFO, usiłowania wyłudzenia 11 mln dolarów kredytów i poświadczenie nieprawdy. Włodzimierz W. - biznesmen, o którym media piszą, że jest znajomym Aleksandra Kwaśniewskiego - jest oskarżony o przywłaszczenie mienia LFO wartości ok. 3 mln dolarów, pomoc w ukryciu mienia z przestępstwa i "pranie brudnych pieniędzy". W. opuścił areszt w listopadzie 2007 r.
Tarnobrzeska prokuratura od kilku lat chciała postawić N. zarzuty, ale przebywający w Wlk. Brytanii N. nie stawiał się na wezwania, przedstawiając zaświadczenia lekarskie. Prokuratura wystąpiła zatem do sądu z wnioskiem o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA). W 2005 r. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał taki nakaz. Po blisko dwuletnim rozpatrywaniu wniosku przez brytyjski wymiar sprawiedliwości zapadła zgoda na przekazanie N. Polsce. Od wydania go w czerwcu 2007 r. przebywał w areszcie.
Spółka LFO, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 r. na budowę fabryki 32 mln dolarów kredytu od konsorcjum bankowego. Gwarancji w 60% udzielił rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka wykorzystała z kredytu 21 mln zł, ale zamiast fabryki wybudowano tylko dwie hale, produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały od Skarbu Państwa jako poręczyciela prawie 61 mln zł.
W kwietniu br. były minister gospodarki Wiesław Kaczmarek został uniewinniony przez Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w jednym z wątków afery LFO. Kaczmarka oskarżono, że jako minister gospodarki w rządzie Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o poręczeniu, mimo "dużego ryzyka inwestycyjnego". Sąd uznał, że opinia Kaczmarka nie zawierała nieprawdy i nie była decydująca dla poręczenia, bo najważniejsza była opinia ministra finansów. Prokuratura zapowiedziała apelację.
Przed warszawskim sądem trwa zaś proces b. wiceminister finansów Haliny Wasilewskiej-Trenkner (obecnie członka Rady Polityki Pieniężnej). Według prokuratury nie dopełniając ona swych obowiązków, parafowała w 1997 r. projekt umowy o poręczeniu. Grozi jej do 10 lat więzienia.
W 2007 r., wobec "braku znamion czynu zabronionego", prokuratura w Tarnobrzegu umorzyła śledztwo w sprawie ewentualnego wpływu wysokich urzędników państwowych na sprawę LFO. Dotyczyło to spotkań, na których miały być naciski ze strony osób z otoczenia prezydenta A. Kwaśniewskiego, aby Ministerstwo Zdrowia kontynuowało współpracę z LFO wbrew merytorycznym przesłankom. O takich naciskach mówił w 2004 r. Mariusz Łapiński. Według niego, w spotkaniach miał wziąć udział m.in. Marek Ungier - szef gabinetu prezydenta, Marek Wagner - szef kancelarii premiera Leszka Millera i Zbigniew Siemiątkowski - szef Agencji Wywiadu i Urzędu Ochrony Państwa. Na chwilę na spotkanie miał także "wpaść" prezydent Kwaśniewski.