Główny Inspektor Farmaceutyczny złożył wniosek o odwołanie ze stanowiska
Główny Inspektor Farmaceutyczny Zbigniew
Niewójt złożył w Ministerstwie Zdrowia wniosek o
odwołanie ze stanowiska - poinformował wiceminister zdrowia
Bolesław Piecha. Ma to związek z pojawieniem się na rynku leku
corhydron, zawierającego groźne dla zdrowia i życia substancje. W
związku z tą samą sprawą oddał się w czwartek rano do dyspozycji
premiera minister zdrowia Zbigniew Religa.
09.11.2006 | aktual.: 09.11.2006 11:18
Zgodnie z prawem, Głównego Inspektora Farmaceutycznego powołuje i odwołuje premier.
Niewójt już 11 października dysponował informacjami o niepożądanym działaniu corhydronu. Co prwada wydał decyzję o wstrzymaniu wytwarzania i obrotu tego leku, ale nie poinformował o tym ministra zdrowia.
Chodzi o partię corhydronu o nr 010705, pochodzącą z 2005 r. Na leku jest podana data ważności: lipiec 2009 r. Partia - zamiast corhydronu - zawiera silny specyfik, stosowany do znieczulania podczas operacji.
Produkt przebadano w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego (NIZP), a jego protokół z 31 października był "alarmujący". Według szefa NIZP prof. Zbigniewa Fijałka, protokół ten do 3 listopada trafił zarówno do producenta leku - jeleniogórskiej Jelfy, jak i do GIF.
Resort o sprawie powiadomił prokuraturę, która ma wyjaśnić, jak doszło do pomyłki. Zdaniem wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, który w resorcie zdrowia odpowiada za politykę lekową, zamiana preparatów w zakładzie to wynik panującego tam "skandalicznego bałaganu".
Minister zdrowia Zbigniew Religa powiedział w TVN24, że oczekuje, iż Niewójt złoży dymisję. Konsekwencje takiej sytuacji, w której ktoś popełnił śmiertelny błąd, muszą być takie, że ta osoba musi odejść z pracy - mówił minister. Dodał, że zanim wyciągnie konsekwencje, chce wysłuchać, co ma do powiedzenia "człowiek odpowiedzialny za politykę lekową w Polsce".
Ministerstwo Zdrowia uruchomiło specjalną infolinię w sprawie corhydronu. Infolinia o nr 0800-190-590 jest czynna w godz. 9-21.
Sprawa groźnej zawartości corhydronu wyszła na jaw w szpitalu wojewódzkim w Siedlcach. Dwie pacjentki po rutynowych zastrzykach chwilowo straciły przytomność i miały gwałtowny spadek ciśnienia. W czerwcu tego roku, w Pruszczu Gdańskim, wystąpiły niepokojące objawy u dwóch pacjentów, którym również podano corhydron. Ta partia leku miała jeszcze inny numer serii, niż ten podany do publicznej wiadomości w środę.