Głosowanie nad marszałkami odwołane
Sejm nie będzie głosował jutro nad odwołaniem marszałka Marka Jurka i wicemarszałka Janusza Olejniczaka. Kluby SLD i PO wycofały wnioski o odwołanie Jurka, a Prawo i Sprawiedliwośc - o odwołanie Olejniczaka. Decyzja zapadła podczas spotkania przedstawicieli tych klubów u marszałka Sejmu.
07.06.2006 | aktual.: 07.06.2006 17:53
Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski poinformował wcześniej, że PiS jest gotów wycofać wniosek o odwołanie wicemarszałka Sejmu Wojciecha Olejniczaka (SLD). Jak dodał, PiS oczekuje jednocześnie, że kluby PO i SLD wycofają wnioski o odwołanie marszałka Sejmu Marka Jurka (PiS).
Pytany, czy PiS uzależnia wycofanie swojego wniosku od decyzji Platformy i Sojuszu, Gosiewski odparł, że jego klub na razie czeka na odpowiedź tych ugrupowań i dopiero po tym podejmie ostateczną decyzję w sprawie Olejniczaka. Aby ułatwić opozycji wyjście z tej trudnej sytuacji podjęliśmy decyzję, że możemy wycofać naszą uchwałę o odwołaniu pana marszałka Olejniczaka, ułatwiając innym klubom również podjęcie takiej decyzji. Ktoś musi zrobić pierwszy krok. - powiedział Wirtualnej Polsce Przemysław Gosiewski. Dopytywany nie wykluczył też ostatecznie jednostronnego wycofania wniosku przez PiS.
Gosiewski zaznaczył, że PiS nie zmieni swojej oceny zachowania Olejniczaka podczas styczniowego kryzysu w Sejmie.
Według polityka PiS, podczas styczniowych wydarzeń w Sejmie Olejniczak dopuścił się "czynnego podżegania" do łamania konstytucji. Zaznaczył, że klub PiS ma jasną ocenę, że nie tylko Olejniczak złamał prawo - inni wicemarszałkowie również "prowadzili, bądź popierali prowadzenie obrad w sposób niezgodny z konstytucją". Gosiewski obawia się, że debata nad odwołaniem wicemarszałka Olejniczaka i marszałka Jurka byłaby odczytana jako kolejna awantura w Sejmie.
Uważamy, że jutrzejsza debata będzie debatą nienawiści, którą rozpęta opozycja i uważamy, że wpłynie to negatywnie na obraz Sejmu, który powinien kojarzyć się z pracą nad ustawami, a nie z dzikimi awanturami - powiedział WP Przemysław Gosiewski.
Gosiewski powiedział też, że PiS stoi na stanowisku, iż wszystkie kluby powinny być reprezentowane w Prezydium Sejmu - również SLD ma prawo do posiadania swojego reprezentanta w Prezydium.
Wiceszef PO Jan Rokita powiedział, że Platforma zastanawia się nad wycofaniem swego wniosku "w geście pokoju". Jednocześnie Rokita podkreślił, że PO nie zmienia swej krytycznej opinii o sposobie sprawowania przez Jurka funkcji marszałka Sejmu.
Zdaniem polityka PO, od 1989 r. jeszcze nikt nie przekształcił w Sejmie urzędu marszałka w "zbrojne ramie rządu i większości rządowej". Marszałek Jurek stworzył z urzędu marszałka Sejmu urząd, który jest sprowadzony do roli agresywnego pomocnika rządu w przeprowadzeniu jego planów w Sejmie - ocenił.
Rokita podkreślił, że takie zachowanie Jurka niszczy prestiż i autorytet marszałka w Sejmie. Ale - jak zaznaczył - jeśli wycofanie wniosku o odwołanie Jurka miałoby być gestem pokoju, to Platforma jest gotowa do takiego gestu.
Chciałbym, aby efektem tego gestu było przynajmniej to, aby marszałek Jurek we własnym sumieniu przemyślał sposób sprawowania przez siebie urzędu marszałka Sejmu. Autorytet tego urzędy jest możliwy jeszcze do ocalenia - powiedział Rokita.
Także szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński zapowiedział, że jeśli PiS wycofa swój wniosek o odwołanie Olejniczka, a PO wniosek o odwołanie Jurka, również Sojusz zrezygnuje ze swojego wniosku o usunięcie marszałka Sejmu.
SLD złożył wniosek o odwołanie Jurka w styczniu, w czasie kryzysu sejmowego związanego z pracami nad projektem budżetu na 2006 r. Sojusz zarzucił marszałkowi złamanie regulaminu, ponieważ nie został poddany pod głosowanie wniosek Marka Kotlinowskiego (LPR), który chciał skrócenia czasu pracy nad budżetem. Podobną argumentację w swoim wniosku przedstawiła PO.
Z kolei powodem złożonego w tym samym czasie wniosku PiS o odwołanie Olejniczaka były jego wypowiedzi dotyczące marszałka Sejmu. Według szefa klubu PiS Przemysława Gosiewskiego, Olejniczak pochwalał "naganne i niekonstytucyjne" zachowanie wicemarszałka Kotlinowskiego, w trakcie kryzysu budżetowego w Sejmie, kiedy Kotlinowski na wyraźne żądanie marszałka, nie oddał mu prowadzenia obrad Izby.