Głosowali, ale nie wracają

W niedzielę w Londynie Polacy stali w gigantycznych kolejkach, by oddać swój głos – w większości na PO. Później na LiD i dopiero na trzecim miejscu na PiS

Źródło zdjęć: © PAP

25.10.2007 | aktual.: 25.10.2007 13:43

Na oddanie głosu w polskim konsulacie trzeba było czekać dwie, trzy godziny. – Tego się nie dało przewidzieć – tłumaczył konsul Ireneusz Truszkowski. – Zdecydowana większość głosujących, około 40 tysięcy osób, zarejestrowała się w ciągu ostatnich czterech dni!

Sznur ludzi dochodził do rogu ulicy, skręcał w jedną przecznicę, potem w drugą i trzecią. W tłumie oczekujących Magda i Radek – w Anglii już ponad dwa lata. W tygodniu studiują – 27-letnia Magda nauki polityczne, a 28-letni Radek informatykę. W weekendy pracują w Tesco na nocnej zmianie. Na kogo będą głosować? Magda na Platformę. Radek – na Partię Kobiet. – My czytamy „The Times” i słuchamy BBC, a nie Radia Maryja – wyjaśnia dziewczyna.

PO zdobyła w Wielkiej Brytanii ponad 77 procent głosów, LiD – niemal 12. PiS – tylko 9, ale rządząca partia miała tu swoich głośnych agitatorów. – Tylko PiS może nas wyrwać z upokorzenia – wykrzykiwała ubrana w niemodne futro pani w późnym wieku średnim. – Chce pani zmywać ubikacje u Anglików, chce się pani prostytuować jak większość Polek tutaj? Jak nie, to niech pani zagłosuje na PiS! – przekonywała.

W Wielkiej Brytanii mieszka co najmniej milion Polaków. W supermarketach obowiązkowe stają się sekcje z polską żywnością. Nie mówiąc już o polskich sklepach. W Smakoszu przy ulicy Seven Sisters, gdzie nasz język słyszy się częściej niż angielski, większość towarów jest prosto z Polski.

Menedżer sklepu, 40-letni Grzegorz spod Ciechanowa, nie głosował, nie zdążył się zarejestrować. Chce wrócić do Polski, ale jeszcze nie wie kiedy. – Może jak Tusk spełni swoje obietnice wyborcze? – zastanawia się. Tak jak Grzegorz zdecydowana większość Polaków- w Wielkiej Brytanii nie głosowała. Zarejestrowało się tylko 70 tysięcy – mniej niż 10 procent mieszkających na Wyspach Polaków.

Polska imigracja zarobkowa to przede wszystkim młodzi ludzie z przynajmniej średnim wykształceniem. Im dłużej tu mieszkają, tym bardziej odległy wydaje się im powrót do Polski. Po dwóch latach w Anglii Magda i Radek kupili samochód, mają oszczędności, dzięki pożyczkom i grantom od brytyjskiego rządu poszli na kolejne studia. W Polsce Radek był kierownikiem zmiany na poczcie w Szczecinie, a Magda bezrobotną absolwentką pedagogiki. Na razie nie myślą o powrocie. – Z każdym przyjazdem do Polski coraz bardziej irytuje mnie widok naburmuszonej panienki z okienka – wyjaśnia Radek.

Kolejka pod konsulatem wzbudzała ogromne zainteresowanie wśród londyńczyków. Przychodzili, żeby zobaczyć, skomentować, zrobić zdjęcie... – Rzeczywiście, Polska jest przecież w Unii Europejskiej – przypominali sobie. Inni polską kolejkę do urn nazywali świętem demokracji.

Magda Qandil, Londyn

Zwycięzcy w stolicach województw

Bydgoszcz