Głos władzy w BBC. O Dominiku Tarczyńskim z PiS znowu będzie głośno
O pośle PiS Dominiku Tarczyńskim znowu będzie głośno. Polityk wziął udział w debacie w BBC, w której przekonywał, że rządzący przestrzegają prawa, bo... nie strzelają do protestujących. A przecież to nie pierwsza - i nie ostatnia kontrowersyjna wypowiedź parlamentarzysty z Kielc.
Dominik Tarczyński to jeden z najgłośniejszych sejmowych debiutów tej kadencji. Poseł Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo aktywny w mediach i jeszcze bardziej aktywny w sieci. Komentuje dużo, szybko i często ostro. Teraz głośno zrobiło się o nim za sprawą wypowiedzi, która miała paść po organizowanej przez BBC debacie "World Questions".
Powiedział czy nie?
Feministyczna działaczka Ewa Wieliczko opisała, że kobiety, które nie mogą przerwać ciąży w przewidzianych prawem sytuacjach, poseł odesłał "na stację Statoil po kondomy". - Będzie proces - deklaruje Tarczyński w rozmowie z WP. - Miałem nie reagować na tego fejka, ale dziewczyna robi sobie fejm na mnie. Nie może być tak, że niestabilna dziewczyna rozpowiada jakieś kompletnie zmyślone historie - mówi poseł.
I odsyła do relacji świadków, którzy mają potwierdzać jego wersję. Poza tym to jest nielogiczne, niech pan się zastanowi. Kto w ogóle używa dzisiaj słowa “kondom”?! - kpi poseł. - Dziewczyna kreuje rzeczywistość - dodaje Tarczyński.
Sposób, w jaki polityk się broni, doskonale oddaje styl jego wypowiedzi, coraz bardziej charakterystyczny dla polityków. Bo nie chodzi już o to, żeby dyskutować, ale o to, żeby "zaorać", "zmiażdżyć", "uciszyć". Najlepiej odwołując się do jakichś popularnych motywów wtłoczonych w publiczną świadomość.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dlatego podczas wspomnianej debaty w BBC (jej emisję zaplanowano na sobotę, tuż po godz. 21) poseł Tarczyński uderzył w PO sprawą "strzelania do protestujących". Chodzi o protesty z lutego 2015 roku, kiedy protestujący próbowali dostać się do siedziby Jastrzębskiej Spółki Węglowej, a policja użyła broni gładkolufowej i gumowych kul. W tej sprawie do sądu trafiły akty oskarżenia przeciw kibicom.
"Poseł wielka stopa"
Poseł lubi też przypominać słynne "ośmiorniczki" (które kosztują ok. 30 zł), choć sam nie stroni od luksusów. Chodzi oczywiście o słynne zdjęcie z jacuzzi, którym poseł pochwalił się w mediach społecznościowych. Wówczas przekonywał, że krytyka sporo go nauczyła i wyciągnął z niej wnioski.
Ale największe kontrowersje wywołał inny przejaw internetowej aktywności posła. "Zapraszam Cię na solo bydlaku" - napisał do Lecha Wałęsy. To było za dużo nawet dla polityków PiS, którzy przecież nie pałają miłością do pierwszego szefa "Solidarności". Szef klubu Ryszard Terlecki mówił o "zaburzeniu umysłowym", a jego zastępca Marek Suski zapowiadał ukaranie polityka.
Wschodząca gwiazda PiS
- Z tego co wiem, to dopiero będzie postępowanie. Na razie nie dostałem żadnego pisma - mówi w rozmowie z WP Tarczyński. Wydaje się więc, że oburzenie kierownictwa PiS było tylko na potrzeby mediów, bo od skandalicznego wpisu minęło siedem miesięcy.
Nie ma się co dziwić, bo Tarczyński to dla klubu PiS cenny nabytek. Partii potrzeba reprezentantów, którzy będą bronić jej działań w mediach, nie pozwalając sobie na wątpliwości czy niuanse. Tarczyński intensywnie działa też w regionie, o czym piszą lokalne media (i sam poseł na swoim Facebooku). A takim ludziom nie takie wpadki Prawo i Sprawiedliwość wybaczało.