Gierymski aresztowany
Arcydzieło Aleksandra Gierymskiego "Chłopiec
niosący snop" miało pójść pod młotek w niedzielę na ekskluzywnej
aukcji w warszawskim hotelu Bristol. Jednak w czwartek po południu
obraz niespodziewanie zaaresztowała ekipa urzędników Ministerstwa
Kultury i policjantów - informuje "Gazeta Wyborcza".
14.05.2004 | aktual.: 14.05.2004 06:03
"Chłopiec" to jeden z najcenniejszych obrazów Gierymskiego. Od II wojny światowej uważano, że bezpowrotnie przepadł. Znaliśmy go jedynie z przedwojennej czarno-białej fotografii. Ale - ocalał. Niedawno zaoferowano go do sprzedaży domowi aukcyjnemu Sztuka. Ma cenę wywoławczą 600 tys. zł. Przed wojną płótno należało do dr. Henryka Aszkenazego, zamożnego warszawskiego kolekcjonera pochodzenia żydowskiego. W 1938 r. udostępnił je na wystawę Gierymskiego w Muzeum Narodowym. Okupacja zastała dr. Aszkenazego w Warszawie; jego dalsze losy nie są znane - podaje gazeta.
Jak "Chłopiec" trafił do Sztuki? Sprzedający nie przedstawił żadnych dokumentów o pochodzeniu obrazu. Dom aukcyjny zwyczajowo zadowolił się jego oświadczeniem, że dzieło nie ma wad prawnych. Sztuka więcej informacji nie podaje - tajemnica handlowa. Nie udało mi się skontaktować z posiadaczem obrazu. Nieoficjalnie wiem, że oświadczył on, iż jego ojciec kupił "Chłopca" od Aszkenazego w 1940 r., umieścił je w metalowej kasetce i ukrył w piwnicy - opisuje dziennikarz "Gazety Wyborczej".
W powstaniu warszawskim dom spłonął. Lekko uszkodzone płótno po wojnie odkopano i bez konserwacji powieszono w mieszkaniu nowego właściciela. W czasach PRL nie ujawnił on oficjalnie, że ma słynnego "Chłopca". W największej tajemnicy pokazał dzieło kilku zaufanym historykom sztuki, m.in. podobno prof. Stanisławowi Lorentzowi, dyrektorowi Muzeum Narodowego. Dyrektor Sztuki dr Józef Grabski mówi, że oferujący obraz nie wiedział, iż dzieło jest na listach strat wojennych - podaje gazeta.
Czy zatem arcydzieło Gierymskiego zrabowali Niemcy i w niejasny sposób trafiło w ręce prywatne, czy jednak w przeddzień Holocaustu legalnie odkupiono je od prawowitego właściciela? Tajemnicę powinna rozstrzygnąć prokuratura. Obraz jest w policyjnym depozycie, choć nadal wisi w siedzibie Sztuki. Dyrektor Grabski nie traci nadziei, że posiadacz szybko wyjaśni wątpliwości - informuje "Gazeta Wyborcza". (PAP)