Giertych: nie przeproszę Kuroniów, mimo wyroku sądu
Sąd postanowił: Roman Giertych ma przeprosić syna i brata Jacka Kuronia za swoją wypowiedź. Pod koniec sierpnia ub.r. Giertych mówił, że nazwisko Kuronia powinno zostać wpisane do podręczników szkolnych między nazwiskiem Szczęsnego Potockiego i Janusza Radziwiłła - przywódców Konfederacji Targowickiej. Giertych powiedział, że nie zamierza przepraszać.
25.06.2007 | aktual.: 25.06.2007 18:20
Roman Giertych działał w zamiarze poniżenia Jacka Kuronia - uznał sąd. Mocą wyroku, tydzień po jego uprawomocnieniu, wicepremier, lider LPR Roman Giertych ma opublikować na swój koszt na pierwszej stronie piątkowej "Gazety Wyborczej" oświadczenie, w którym przeprosi Andrzeja i Macieja Kuroniów (brata i syna Jacka) za swe zarzuty i wyrazi "głębokie ubolewanie z powodu niestosowności tej wypowiedzi, naruszającej prawo rodziny do kultu zmarłego". Minister edukacji ma też wpłacić 15 tysięcy złotych na Stowarzyszenie Gai i Jacka Kuroniów.
Nie zamierzam nikogo przepraszać za moje poglądy. Uważam, że Okrągły Stół był zdradą. Nie twierdziłem, że wszyscy jego uczestnicy byli zdrajcami - powiedział wicepremier Giertych, komentując wyrok. Zapowiedział także, że odwoła się od wyroku.
Jak podkreślił Giertych, uznaje działalność Jacka Kuronia za złą dla kraju. Nie chcę naruszać niczyjej czci, tylko mam takie zdanie polityczne i go nie zmienię, tylko dlatego ze sądy mnie karzą karami finansowymi - dodał. Zaznaczył, że sąd nie przyjął jego wniosku, o przesłuchanie go w charakterze strony i dlatego nie mógł "złożyć żadnego dowodu".
W sierpniu 2006 r. media doniosły, iż z akt SB wynika, że w latach 1985-89 Kuroń miał prowadzić z bezpieką rozmowy mające charakter negocjacji politycznych. Miał m.in. w 1988 r. rozmawiać z SB o przygotowaniach do Okrągłego Stołu.
Ja nie twierdzę, że Jacek Kuroń był agentem SB, ja twierdzę coś znacznie gorszego i zawsze tak twierdziłem - że to porozumienie, które zostało zawarte przy Okrągłym Stole m.in. przez niego, było porozumieniem, które szkodziło Polsce i było zdradą ideałów milionów ludzi, którzy należeli do Solidarności - powiedział wtedy Giertych.
Pytany, czy należy usunąć Kuronia z podręczników szkolnych, odparł: Nie, tak samo jak Szczęsnego Potockiego czy Janusza Radziwiłła nie należy usuwać z podręczników historii.
Młodszy brat zmarłego w 2004 r. Kuronia oraz syn pozwali Giertycha, żądając przeprosin w "Gazecie Wyborczej" oraz wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na Fundację Gai i Jacka Kuroniów.
Przed sądem syn Jacka Kuronia - Maciej mówił, że porównanie jego ojca do zdrajców jest oburzające, szkalujące i narusza dobre imię Jacka Kuronia. Jego zdaniem wypowiedź Giertycha wyrządziła wiele szkód przede wszystkim, jeśli chodzi o rozumienie historii Polski. Mój ojciec oczywiście wielokrotnie był nazywany zdrajcą... w gazetach: "Żołnierz Polski" i "Trybuna Ludu", gazetach reżimowych. Nie sądziłem, że tak się też stanie w wolnej Polsce, o którą mój ojciec walczył i w imię czego wiele wycierpiał - mówił przed sądem Maciej Kuroń.
Porównanie mojego brata do dwóch potwornych zdrajców i kreatur jest absolutnie karygodne i niewybaczalne, tym bardziej, że mówił to ktoś, kto zna historię" - zeznawał 64-letni brat Jacka, Andrzej Kuroń. Jestem w pełni usatysfakcjonowany z decyzji sądu, mam nadzieję że pan Roman Giertych nie będzie - chociaż mam pewne wątpliwości - pleść takich głupstw - komentował wyrok.
Rodzina Jacka Kuronia nie będzie się odwoływała od wyroku. Apelację zapowiedział natomiast mecenas Marek Małecki, pełnomocnik Romana Giertycha.
Pozwany wniósł o oddalenie pozwu, twierdząc, że ta wypowiedź mieściła się w granicach swobody wypowiedzi, a każdy ma prawo do własnej oceny Okrągłego Stołu. Wyrok jest nieprawomocny.
Sędzia Małgorzata Borkowska, uzasadniając wyrok mówiła, że o ile złe dla dobra ogółu byłoby ograniczanie debaty publicznej - także o najnowszej historii - do "jedynie słusznej" wersji, to kiedy stawia się tak poważne zarzuty jak udział w zdradzie narodowej, należy je rzetelnie udokumentować w oparciu o fakty - a pozwany Giertych tego nie uczynił. "To pozwany musi udowodnić, że jego działanie nie było bezprawne, a nie wykazał, że wygłaszana przezeń opinia była rzetelna" - podkreślił sąd.
Sędzia zaznaczyła, że zarówno przepisy europejskie, jak i konstytucja, każdemu daje prawo do wolności wyrażania swych opinii i posiadania poglądów oraz prawo do uczestniczenia w debacie publicznej - ale granicą są prawa, dobra i wolności innych. "Brak faktycznej podstawy do zarzutów to nadużycie prawa do wolności wypowiedzi" - mówiła sędzia Borkowska.
Sąd uznał też, że Giertych miał zamiar naruszyć dobra osobiste Kuronia, bo kończąc swą wypowiedź o zdrajcach ojczyzny dodał w stronę autora pytania: "czy można to powiedzieć mocniej, panie redaktorze?"
Andrzej Kuroń mówił dziennikarzom po wyroku, że nie zależało mu na tym, by iść z tą sprawą do sądu, bo zanim to uczynił, rodzina Kuroniów wysyłała list do Giertycha z prośbą o przeprosiny, ale nie było odpowiedzi. Nie chodziło nam o pieniądze - zapewnił.