Giertych grozi pozwem "Gazecie Wyborczej"
Nie ma żadnych nieprawidłowości w finansach
LPR - oświadczył szef Ligi Roman Giertych, odnosząc się do
medialnych doniesień na temat przekrętów finansowych w jego
partii. Giertych nie wykluczył pozwu przeciwko
dziennikarzom "GW" i wszystkim tym, którzy będą powtarzali - jak powiedział - "te bzdury".
23.06.2007 | aktual.: 25.06.2007 10:41
"GW" napisała, że finanse LPR opierają się m.in. na fałszywych dokumentach, firmach-krzakach, ludziach-słupach. Według dziennika, przez ostatnie dwa lata LPR wydała ponad 1 mln zł z państwowych subwencji i dotacji na ekspertyzy, analizy i podobne "umowy o dzieło". "Eksperci" to najczęściej Wszechpolacy i młodzi LPR-owcy. Z rozmów "GW" z "analitykami" wynika, że niektóre ekspertyzy nigdy nie powstały.
Z kolei według informacji tygodnika "Newsweeka", w sprawie finansów Ligi kilka miesięcy temu rozpoczął Wydział II ds. Przestępczość Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu. Jak pisze tygodnik na swoich stronach internetowych, w grudniu 2006 roku prokuratorzy zajęli 19 tomów dokumentów finansowych LPR znajdujących się w Państwowej Komisji Wyborczej.
Giertych nie wykluczył pozwu przeciwko dziennikarzom "GW". Wszyscy, którzy będą powtarzać te bzdury jako sensację też będziemy pozywać, bo nie ma dowodów na tezy, które oni stawiają - stwierdził szef Ligi.
Zwrócił uwagę, że Państwowa Komisja Wyborcza bardzo szczegółowo - na podstawie dwóch niezależnych biegłych - badała każdy dokument. PKW zatwierdziła nasze sprawozdanie za okres, o którym mówi "Wyborcza" (2005 roku). Biegły, który badał za 2006 rok, również dał bardzo dobrą opinię - powiedział Giertych.
Zdaniem lidera LPR, w artykule nie ma "żadnych elementów, które byłyby realne".
Pytany o zarzuty, że niektóre ekspertyzy zamawiane przez Ligę nigdy nie powstały, Giertych zaznaczył, że "każda umowa zlecenie ma podpiętą ekspertyzę". Nikt nie będzie płacił za rzecz, która nie została zrobiona - dodał.
Jednocześnie podkreślił, że oczywiste jest, iż do roznoszenia ulotek czy organizowania spotkań "każda partia zatrudnia swoich zwolenników".
Według szefa LPR, artykuł w "GW" jest dowodem, że dziennik bardzo nerwowo zareagował na propozycję powołania komisji śledczej, która ma zbadać związki między lobbystą Markiem Dochnalem, a "Gazetą Wyborczą".
Z tego co wiem prokuratura interesuje się finansami wszystkich partii politycznych w Polsce. Nie słyszałem o prowadzonym postępowaniu w odniesieniu tylko do PSL. Dlatego, że przeciwnicy, czy rozłamowcy, składają nawzajem na siebie doniesienia, w związku z tym prokuratura je bada- powiedział Giertych.