Gerhard Schroeder chce dobrych relacji z "wielkim sąsiadem": Rosją
Były kanclerz Niemiec wezwał do budowy "sensownych i dobrych stosunków z naszym wielkim sąsiadem". Miał na myśli Rosję, z którą Niemcy nie dzielą granicy. Jego wypowiedź wzbudziła kontrowersje i zdziwienie.
Schroeder był jednym z mówców podczas niedzielnej konwencji SPD w Dortmundzie. Podobnie jak lider socjaldemokratów Martin Schulz, Schroeder wezwał do większej asertywności wobec Stanów Zjednoczonych, przywołując swoje weto dla amerykańskiej interwencji w Iraku, które doprowadziło do poważnego ochłodzenia stosunków z Waszyngtonem. Z drugiej strony były kanclerz mówił o potrzebie "stworzenia sensownych i dobrych stosunków z naszym wielkim sąsiadem, Rosją".
Wypowiedź ta, odnotowana przez dziennikarza "Wall Street Journal", stała się przedmiotem kontrowersji. Nie tyle ze względu na prorosyjskie stanowisko Schroedera, co jego aspekt geograficzny.
"Niektórzy Niemcy najwyraźniej wciąż nie potrafią zaakceptować realnego istnienia niepodległego państwa polskiego" - skomentował na Twitterze dziennikarz "Bilda" Bjoern Stritzel.
W podobnym tonie wypowiedział się były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves
"Dobrze opłacana reklama ze strony prezesa Nordstream. Tylko trochę słabo u niego z geografią. Chyba że on wie coś, czego my nie wiemy?" - ironizował polityk.
Schroeder jest prezesem należącej do rosyjskiego Gazpromu spółki Nord Stream 2, budującej drugą nitkę gazociągu łączącego Rosję i Niemcy przez Morze Bałtyckie. Jako kanclerz był gorącym orędownikiem pierwotnego projektu. Po ustąpieniu z urzędu niemal od razu został wynagrodzony przez Gazprom miejscem w zarządzie spółki zarządzającej gazociągiem.
Sprawa okryła Schroedera niesławą - ale jak okazało się w niedzielę, nie na tyle, by nie mógł on przemawiać na konwencji swojej partii.
- Schroeder nadal jest popularny wśród części bazy SPD, ale poza nią budzi duże podziały. Konferencja w Dortmundzie pokazała, że SPD mówi już tylko do siebie - mówi dr Alexander Clarkson, politolog z King's College w Londynie. - Partia próbuje skopiować swoją ostatnią naprawdę udaną kampanię wyborczą - w 2003 roku - którą zbudowała w dużej mierze na antyamerykanizmie. Problem w tym, że teraz SPD antyamerykański elektorat musi dzielić z Die Linke i Alternatywą dla Niemiec - dodaje.