Generałowie Putina powinni się bać. Ukraina ma jasny cel
Wyselekcjonuj, namierz i wyeliminuj - Ukraińcy konsekwentnie uderzają w najwyższą kadrę dowódczą rosyjskiej armii. Do generałów Putina dociera, że nie mogą być bezpieczni nawet z dala od frontu.
Zamach bombowy na gen. Jarosława Moskalika to kolejny z serii ukraińskich ataków wymierzonych bezpośrednio w rosyjską kadrę dowódczą wysokiego szczebla. Wojskowy zginął w miejscowości Bałaszycha pod Moskwą. To i poprzednie uderzenia w oficerów wysokich rangą miało charakter systemowy i precyzyjny, a cele są selekcjonowane tak, aby strata bolała Kreml.
W grudniu 2024 r. kmdr por. rez. Wiesław Goździewicz, były radca prawny NATO Joint Force Training Centre, specjalizujący się w prawie konfliktów zbrojnych i prawnych aspektach operacji wojskowych stwierdził, że "realny wpływ na działania wojenne mogłoby mieć wyeliminowanie np. szefa Sztabu Generalnego".
Moskalik, tak wysoko postawiony nie był. Jednak - jako zastępca szefa Głównego Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej - należał do grona oficerów z realnym wpływem na przebieg operacji wojskowych. Pełnił kluczową rolę w planowaniu i koordynacji operacji wojskowych na poziomie strategicznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie wierzę". Jest reakcja na zmianę narracji Trumpa ws. Rosji
Sprawował nadzór nad działaniami operacyjnymi, planowaniem kampanii wojskowych oraz koordynacją działań różnych rodzajów sił zbrojnych. Jego wyeliminowanie ma więc czasowy wpływ na zdolności operacyjne rosyjskiej armii, bo zakłóca procesy decyzyjne. To ważne zwłaszcza teraz, przed spodziewaną rosyjską ofensywą, nad której planowaniem Moskalik zapewne pracował.
Dlatego w dotychczasowych atakach Ukraińcy polowali głównie na szefów sztabów, którzy odpowiadają za planowanie operacji na różnym szczeblu. Od operacyjnego po strategiczny. W wyniku ataku na stanowiska dowodzenia zginęli już m.in. generałowie: Sergej Goriaczew, szef sztabu 35. Armii Ogólnowojskowej, Oleg Cokow, zastępca dowódcy Południowego Okręgu Wojskowego ds. operacyjnych czy Witalij Gierasimow, szef sztabu 41. Armii Ogólnowojskowej.
Nigdzie nie będą bezpieczni
Działania Ukraińców mają kilka wymiarów. Po pierwsze, funkcjonalny. Usunięcie oficera szczebla strategicznego może bowiem zakłócić bieżące planowanie, procesy koordynacyjne oraz ciągłość operacyjną. Choć Rosja dysponuje rozbudowaną strukturą zastępstw, straty wśród wyższych oficerów nie pozostają bez wpływu na tempo i jakość dowodzenia. Szczególnie w sytuacji przeciążenia struktur intensywną wojną, gdzie rozbudowane operacje są planowane z dużą intensywnością.
Było to widoczne przed trzema laty, choć na niższym poziomie taktycznym, kiedy Ukraińcy bardzo skutecznie sparaliżowali system dowodzenia, powiększając chaos, panujący w armii przeciwnika dzięki likwidacji wyższych oficerów. Na przykład na odcinku poleskim całkowicie rozbili batalionowe grupy bojowe prowadzone do boju przez pułkowników. Ich śmierć spowodowała zatrzymanie ofensywy. Teraz metodę przeniesiono na poziom strategiczny.
Po drugie, akcje te mają efekt psychologiczny. Skuteczność ukraińskich operacji głębokiego rażenia na terytorium Rosji podważa poczucie bezpieczeństwa wśród elity wojskowej. Oficerowie dowiadują się, że nie chroni ich ani stopień, ani stanowisko, ani odległość od linii frontu, ani tym bardziej rosyjskie służby bezpieczeństwa.
W państwie autorytarnym, opartym na kontroli służb i centralizacji, takie naruszenie poczucia bezkarności i nietykalności może prowadzić do napięć wewnętrznych, zwiększonej nieufności i utraty zaufania.
Po trzecie, działania Ukrainy mają wymiar symboliczny. Każdy zabity generał to sygnał, że Ukraina nie prowadzi już tylko wojny obronnej. To sygnał, że ma zdolności rozpoznawcze, infiltracyjne i operacyjne pozwalające działać głęboko na zapleczu przeciwnika. Dla Rosjan to uderzenie w prestiż i wiarygodność systemu bezpieczeństwa, którym się niesamowicie chełpią.
Po czwarte, zanika poczucie bezkarności, a wielu oficerów będących celem ukraińskich operacji było bezpośrednio powiązanych z decyzjami o ostrzale infrastruktury cywilnej lub deportacją ukraińskich dzieci. Eliminacja takich osób jest więc odbierana nie tylko jako akt wojenny, ale również jako forma wymierzenia sprawiedliwości, co powoduje spadek morale Rosjan.
Zamachy - skuteczne narzędzia walki z najeźdźcą
W przeszłości podobne strategie były stosowane, ale rzadko na taką skalę i z taką konsekwencją. Głównie ze względów etycznych, np. premier Winston Churchill uważał zamachy na przywódców wojskowych i politycznych za nieetyczne i niehonorowe. Dlatego były niezwykłymi wyjątkami. Teraz jednak stały się skutecznym narzędziem walki.
Taką metodę walki znacznie ułatwiła współczesna technologia, zwłaszcza działania cybernetyczne. Ukraina korzysta z tych możliwości w sposób zintegrowany i celowy, uderzając tam, gdzie koszt likwidacji jest niski, a efekt strategiczny i psychologiczny - wysoki.
Wojna Rosji z Ukrainą pokazała, że klasyczne rozumienie frontu przestaje być wystarczające. Choć można się spierać, czy to zemsta, czy strategia, jedno jest pewne: takie zamachy są dziś częścią nowego stylu prowadzenia wojny. Wojny, w której przy stole sztabowym już nikt nie może spokojnie zasiadać. A już na pewno musi myśleć o konsekwencjach podejmowanych decyzji.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski