Polska"Generalnie prezydentura na plus"

"Generalnie prezydentura na plus"

Publicystka tygodnika "Polityka" Janina
Paradowska uważa, że w prezydenturze Aleksandra Kwaśniewskiego
zdecydowanie przeważają sukcesy. Ostatnie dwa lata jego
urzędowania ocenia jednak jako "gorsze".

Paradowska podkreśliła, że Kwaśniewski rozpoczynał swoją prezydenturę w bardzo niedobrej sytuacji. Przypomniała o 600 tys. protestów wyborczych złożonych do Sądu Najwyższego po jego wyborze.

Mówiliśmy o Polsce dramatycznie podzielonej między Polskę Lecha Wałęsy i Polskę Aleksandra Kwaśniewskiego - opartą na oszustwie, na kłamstwie. Była wówczas mowa, że absolutnie nie wjedziemy do UE, nie wejdziemy do NATO, że tracimy wszystkie szanse - wspomina publicystka "Polityki".

Ogólnie jednak w opinii Paradowskiej w dziesięcioletniej prezydenturze Kwaśniewskiego zdecydowanie przeważają sukcesy. Jak oceniła, oznaką tego, że nie bardzo jest się do czego przyczepić, jest to, że nadal przypomina się Marka Siwca na lotnisku w Kaliszu, sprawę zachowania prezydenta w Charkowie oraz podanie nieprawdy o wykształceniu przed wyborami w 1995 roku.

Jako jeden z głównych plusów dwóch kadencji prezydenta Paradowska wymienia pozostawienie modelu prezydentury, którą zwykło się nazywać umiarkowanie aktywną, nie nadużywającą uprawnień, raczej dążenia do kompromisu, unikania ostrych zwarć.

Jej zdaniem, sukcesem ustępującego prezydenta jest także to, że przejmowanie władzy przez jego następcę Lecha Kaczyńskiego następuje w dużym spokoju i z wzajemnym poszanowaniem.

Według Paradowskiej Kwaśniewski był dobrym prezydentem, zwłaszcza w czasach silnych podziałów na obóz postkomunistyczny i postsolidarnościowy.

Jak podkreśliła publicystka, Kwaśniewski był prezydentem lubianym, ale traktowanym jak "swój chłop". Nie jestem pewna, czy Polacy dostrzegali w nim męża stanu, przewodnika narodu w ważnych kwestiach, żeby jego zdanie było zdaniem ostatecznego autorytetu - oceniła. Zaznaczyła, że zaufanie do ustępującego prezydenta bardziej wynikało z faktu, że dawał poczucie spokoju i bezpieczeństwa, niż że był przywódcą.

W ocenie publicystki Kwaśniewski dość mało był prezydentem partyjnym. Jej zdaniem, "paradoksalnie" miał gorsze stosunki z rządami wywodzącymi się z lewicy aniżeli z rządem Jerzego Buzka.

Paradowska zaznaczyła, że w trakcie prezydentury Kwaśniewskiego podniesiony został prestiż Polski w Europie i świecie. Pozycja międzynarodowa Kwaśniewskiego jest silna, a po Ukrainie jeszcze wzrosła. Kwaśniewski, który nie lubił ryzykować, na Ukrainie zaryzykował bardzo - zauważyła.

Jako gorsze w zakresie polityki zagranicznej Paradowska oceniła ostatnie dwa lata prezydentury Kwaśniewskiego.

Kwaśniewski miał pewien problem w zorientowaniu się, co się dzieje w Europie. Może wtedy był już zbytnio uwikłany w wojnę w Iraku, w strategiczny sojusz z USA - uważa Paradowska. Jak dodała, w ciągu tych dwóch lat można by pokazać sporo błędów w polityce europejskiej, za które teraz płacimy. W tym kontekście wymienia m.in. nienajlepsze stosunki polsko-niemieckie oraz zapaść UE.

Przypomniała, że za prezydentury Kwaśniewskiego osiągnięto strategiczne cele, jakimi było wejście do NATO i UE. Dodała, że Kwaśniewski jako przywódca kraju nie wyznaczył nowych celów w polityce zagranicznej. Zauważyła ponadto, że prezydent kompletnie poddał się w stosunkach z Rosją. Jej zdaniem, w tej kwestii brakowało pomysłu i odwagi.

W opinii Paradowskiej ostatnie dwa lata prezydentury Kwaśniewskiego były nie najlepsze także w polityce wewnętrznej. Jak mówiła, były szarpaniną z Leszkiem Millerem. Nie miał narzędzi, aby go usunąć, ale to też świadczy o tym, że stracił wpływ na SLD - uznała.

Oceniła, że jedną z największych klęsk Kwaśniewskiego, który wyrósł z lewicy, jest fakt, że pod koniec jego prezydentury lewicy praktycznie nie ma.

Publicystka wymieniła trzy decyzje, których Kwaśniewski nie powinien był podjąć. Jej zdaniem było to: zablokowanie obniżki podatku PIT (prezydent zawetował ustawę ówczesnego ministra finansów Leszka Balcerowicza obniżającą podatek PIT do 19, 29 i 36%), wmieszanie się w reformę administracyjną rządu Jerzego Buzka (Kwaśniewski opowiadał się za podziałem kraju na 17 województw, rząd - na 12) oraz podpisanie ustawy o emeryturach górniczych w 2005 roku.

Według Paradowskiej, po zakończeniu prezydentury Kwaśniewski wolałby zaangażować się w politykę zagraniczną, bo tam czuje się bardzo pewnie i tam ma bardzo mocną pozycję. Jak zaznaczyła, nie wiadomo, czy ustępujący prezydent wróci do polityki krajowej.

Dramatem Kwaśniewskiego jest fakt, że on odchodzi z prezydentury mając 51 lat. To jest bardzo młody człowiek. Myślę, że na razie on sam nie ma jeszcze pomysłu i czeka, jak rozwinie się sytuacja - podkreśliła Paradowska. Jak dodała, byłby "naturalnym" liderem centrolewicy.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)