Generał Sławomir Petelicki dostawał pogróżki
Jeden ruch tym nożem i giniesz – taką groźną broń nosił zawsze przy sobie generał Sławomir Petelicki. Dlaczego? To była jakaś jego fanaberia? Niekoniecznie. Jak się dowiedzieliśmy od znajomych zmarłego tragicznie generała, twórca jednostki GROM dostawał pogróżki. I był nimi zaniepokojony. Tym bardziej, że nie miał ochrony. Dyskretna obstawa czy „opieka” kontrwywiadowcza – to w przypadku byłych szefów służb specjalnych czy jednostek komandosów norma. Ale na Zachodzie, nie w Polsce.
Sprawę pogróżek jako jeden z wątków bada teraz prokuratura. Śledczy chcą ustalić, czy, a jeśli tak, to kto i czym groził generałowi. Sławomir Petelicki współtworzył jednostkę specjalną komandosów GROM, przez lata nią dowodził, potem odpowiadał za bezpieczeństwo polskich ambasad – jego wiedza o działaniach tajnych służb, nie tylko polskich, była kolosalna.
Możliwość poznania tego, co wie generał, była łakomym kąskiem nie tylko dla zagranicznych wywiadów, ale także dla grup przestępczych, czy choćby grup biznesu. Sam generał przyznawał, że grożono jego rodzinie. Ta obawa nigdy nie zniknęła. Zawsze nosił przy sobie nóż. Specjalny, marki SOG, używany przez komandosów. – To przedmiot ratujący życie. Taki nawyk, co robić – zwierzał się dziennikarzom generał.
Jego bliski znajomy, można rzec współtowarzysz broni, Gromosław Czempiński w wywiadzie dla portalu wp.pl ujawnił, że Petelicki oprócz noża nosił też pistolet. – Nie tak łatwo nas zabić, zwłaszcza Sławka – odpowiedział Czempiński na pytanie o to, co pomyślał, gdy usłyszał o śmierci kolegi.
Znajomi generała dopowiadają, że Petelicki dość często pokazywał się też w towarzystwie rosłych panów, kolegów z GROM, komandosów gotowych w sekundę stanąć w obronie generała.
Bo Petelicki musiał sam dbać o swoje bezpieczeństwo. Polska, w przeciwieństwie do zachodnich państw, pozbawia bowiem ochrony kontrwywiadowczej ludzi, którzy odchodzą ze specsłużb, choć wciąż dysponują niebezpieczną wiedzą.
Nóż komandosa
Firma SOG nazwę zawdzięcza amerykańskiej tajnej jednostce specjalnej „Studies and Observation Group”, której komandosi prowadzili w latach 60. akcje bojowe na terenie Laosu, Kambodży i Wietnamu. Oddziały SOG poszukiwały na tyłach wroga zestrzelonych lotników, uwalniały jeńców, a także prowadziły akcje dywersyjne. Amerykańscy komandosi najczęściej nie mogli używać broni palnej, walczyli nożami. Specjalnie dla nich wykonywano superwytrzymałe i niezawodne noże, które pozostawały ostre nawet w najcięższych warunkach. Do dziś sprzęt firmy SOG używają specjalne jednostki na całym świecie.
Polecamy również w internetowym wydaniu Fakt.pl: Petelicki nie powiedział żonie o chorobie! Cierpiał na...