Generał skazany za ujawnienie tajemnic. W tle politycy PiS
Generał policji w stanie spoczynku Zdzisław S. został skazany za ujawnienie polityk PiS informacji, kogo z jej ugrupowania podejrzewano o korupcję. Jak podaje TVN24, policyjne materiały ws. podejrzeń o łapownictwo były niszczone.
07.06.2024 | aktual.: 07.06.2024 11:59
Generał Zdzisław S. w przeszłości kierował m.in. podkarpacką policją. Wyrok w pierwszej instancji w jego sprawie zapadł w Sądzie Rejonowym w Kielcach 19 lutego - podaje TVN24.
Sprawa była początkowo traktowana jako jeden z wątków tzw. afery podkarpackiej. Jak wskazuje telewizja, duża część materiałów nadal nosi klauzulę tajności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zgodnie z dokumentami, w grudniu 2015 roku Zdzisław S. stawił się w gabinecie nowej wówczas wojewody podkarpackiej Ewy Leniart. Zgodnie z aktem oskarżenia, S. miał wówczas ujawnić informacje "dotyczące czynności operacyjnych wobec ustalonej osoby". Prokurator zarzucił policjantowi ujawnienie tajemnicy służbowej i zawodowej.
TVN24 wskazuje, że chodziło o starostę rzeszowskiego z PiS. O sprawie w połowie 2016 roku pisał portal rzeszow-news.pl. Śledztwo wszczęto w związku z zeznaniami jednego z przedsiębiorców, który przekonywał, że skorumpował jednego z "prominentnych rzeszowskich działaczy PiS".
Policja miała założyć politykowi podsłuch, w związku z czym nagrano kilkanaście osób, w tym premier Beatę Szydło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zniszczono materiały
Śledztwo ws. starosty zostało umorzone w grudniu 2016 roku. Ale do dochodzenia wrócono jeszcze w połowie 2017, by ostatecznie je umorzyć w marcu 2018 roku.
Jak wynika z akt sądowych, w kwietniu 2016 roku - a więc przed pierwszym umorzeniem śledztwa - policja zniszczyła płyty z nagraniami podsłuchanych rozmów starosty oraz papierowe dokumenty w sprawie operacji.
Śledczy badali też sprawę wycieku informacji do lokalnego portalu, jednak nie udało się wykryć źródła.
Generał nie przyznał się
Zdzisław S. nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Generał przekonywał, że padł ofiarą zemsty. Rok przed zajęciem przez Ewę Leniart stanowiska wojewody miał złożyć wobec niej zawiadomienie do prokuratury w związku z pismem, które mu przysłała, będąc szefową lokalnego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Według policji, dokument nie miał klauzuli "ściśle tajne", a powinien.
Kielecki sąd jednak nie przychylił się do tłumaczeń generała. 19 lutego policjant został skazany na 1,5 tys. zł grzywny i dwuletni zakaz piastowania stanowisk z dostępem do tajemnic państwowych.
Leniart przekazała TVN24, że odbyła "wiele spotkań" z S., gdyż był "urzędującym komendantem, a ja wojewodą". "Jeśli zaś chodzi o sprawy korupcji, jako wojewoda nie byłam organem, który miał w swej kompetencji tego typu sprawy" - przekazała.
Czytaj więcej:
Źródło: TVN24