Generał mówił: nie chcę być ciężarem dla żony i dzieci
Wczorajsza wypowiedź Jarosława Rybaka (42 l.), byłego rzecznika MON, potem BBN i autora książek o jednostce GROM rozwiała wątpliwości: gen. Petelicki chorował na Alzheimera. I to od pewnego czasu.
20.06.2012 | aktual.: 20.06.2012 09:47
Młodsza o 23 lata lat żona Agnieszka, 12-letni syn i ledwie 8-letnia córeczka – czy ktoś, kto ma taką rodzinę i jest z nią ogromnie związany, mógłby popełnić samobójstwo?! Dla generała Sławomira Petelickiego (†65 l.) założona powtórnie rodzina była wszystkim. Dlaczego więc się zastrzelił? Być może właśnie... dla rodziny. Mówił znajomym, że nie chce być dla niej obciążeniem.
Wczorajsza wypowiedź Jarosława Rybaka (42 l.), byłego rzecznika MON, potem BBN i autora książek o jednostce GROM rozwiała wątpliwości: gen. Petelicki chorował na Alzheimera. I to od pewnego czasu.
– Choroba postępowała – przyznaje jeden ze znajomych generała. W przebiegu choroby dochodzi najpierw do zaburzeń pamięci, zmian nastroju, zaburzenia osobowości, potem mowy. W zaawansowanym stadium choroba uniemożliwia już samodzielne wykonywanie nawet codziennych czynności, a od chwili pojawienia się trwa 6-12 lat i kończy się śmiercią. Jeden z naszych rozmówców przyznaje, że o chorobie generała wiedział od wielu miesięcy, a ostatnio zdarzały mu się już sytuacje wpadania w stan otępienia. Niewykluczone, że konflikty z żoną, o których pisaliśmy, wiązały się właśnie z postępem choroby. – Człowiek, który był twardym komandosem nie może znieść nawet myśli, że robi się słaby, a będzie tylko gorzej – opowiada przyjaciel Petelickiego.
Jeden z naszych rozmówców wspomina swoją rozmowę z Petelickim sprzed kilku miesięcy. – Generał był w melancholijnym nastroju. Często w taki popadał. Powiedział mi, że coś czego najbardziej się boi, to że stałby się ciężarem dla Agnieszki i dzieci, które przecież urodziły mu się już po pięćdziesiątce – opowiada. Jego zdaniem generał mógł w ostatnim czasie zauważyć u siebie szybki postęp choroby Alzheimera. Nie wierzy w inne powody decyzji o samobójstwie.
Jeden z sąsiadów Petelickiego mówił nam, że miesiąc temu spotkał go na klatce schodowej i rozmawiali. – Wiedział, że znam się na rynku nieruchomości. Pytał czy mieszkania w naszym apartamentowcu "chodzą", bo zastanawiał się nad sprzedaniem mieszkania i kupnem domu w dzielnicy willowej stolicy, bliżej szkoły, do której chodzą dzieci – mówi nam. Jego syna i córkę do szkoły codziennie rano zawoził teść generała, czasem tylko sam Petelicki.
Przeczytaj również w internetowym wydaniu Fakt.pl: BOR chroni Kopacz nawet na rowerze!