Gen. Roman Polko dla WP.PL: referendum w Donbasie jest kpiną
- Referendum w Donbasie jest kpiną. Trudno mówić, że głosowanie w obecności luf karabinów, bez jakichkolwiek obserwatorów z zewnątrz, może odzwierciedlać faktyczne nastroje i oczekiwania mieszkańców regionu. To niewiarygodne, nieuczciwe, niezgodne z demokratycznymi standardami działanie inspirowane przez Rosję – mówi w rozmowie z WP.PL gen. Roman Polko.
11.05.2014 | aktual.: 12.05.2014 10:29
Referendum niepodległościowe we wschodniej części Ukrainy zostało zorganizowane przez prorosyjskich separatystów. Intencją pomysłodawców jest powstanie niezależnych republik w obwodzie donieckim i ługańskim. Choć władze w Kijowie uznały referendum za nielegalne, a Zachód zapowiedział, że nie uzna wyników głosowania, od rana – jak relacjonowali obecni na miejscu dziennikarze – przed lokami wyborczymi ustawiły się kolejki. Łącznie utworzono 1,5 tys. punktów do głosowania.
Gen. Polko uważa, że przedstawiane przez media enklawy, w których mniejszość rosyjska licznie stawiła się na referendum, nie są miarodajne. – Nie widzimy, co się dzieje we wszystkich punktach, a zapewne nie wszędzie mieszkańcy tak entuzjastycznie zareagowali na hasło: referendum. Wybiórcze obrazki z obleganych lokali są sprawnie wykorzystywane przez rosyjską propagandę. Chodzi o to, by w świat poszedł przekaz: zobaczcie, ilu Ukraińców domaga się niezależności, ilu nie podoba się obecna sytuacja, jak uwiera ich Kijów, zdecydowanie bliżej im do Rosji – mówi generał.
Wcześniej Władimir Putin apelował do separatystów, by zrezygnowali z planu zorganizowania referendum. Niektórzy europejscy politycy, chwalili, że to krok w dobrą stronę, zmierzającą do złagodzenia konfliktu. Czy rzeczywiście?
- To mało wiarygodne. Odciął się o pomysłu referendum, bo miał w tym swój cel. Po pierwsze trudno podpisać się pod taką farsą, fikcyjnym głosowaniem, po drugie, rosyjskie służby specjalne prowadzą intensywną wojnę informacyjną, wysyłają gotowe komunikaty, że Putin jest silnym i dobrym przywódcą, który nie chce do niczego zmuszać Ukraińców. Chodzi o poprawienie wizerunku prezydenta na arenie międzynarodowej, a ponadto utwierdzenie mieszkańców południowo-wschodniej Ukrainy w przekonaniu, że na przyłączeniu do silniejszego kraju zyskają więcej niż żyjąc w takim chaosie. Próbuje im się wmówić, że będą mieć stabilizację, wyższe zarobki, emerytury, przywileje – mówi gen. Roman Polko.
Zdaniem generała, Putinowi zależy na destabilizacji Ukrainy: – Krok po kroku realizuje swój cel poprzez umiejętne kierowanie działaniami separatystów. Wszystko to ma prowadzić do totalnej anarchii na Ukrainie, naturalnego oderwania się Donbasu i przyłączenia do Rosji.
Pytany o to, czy dojdzie do powtórki z Krymu, mówi: - anektowanie półwyspu zajęło Putinowi 24 godziny, przejęcie Donbasu potrwa nieco dłużej. Ale Putinowi się nie spieszy, poczeka na odpowiedni moment. Zacznie od tworzenia pseudorepublik, które po pewnym czasie przyłączą się do Rosji. Jeśli do tego dojdzie, Ukrainę czeka definitywny rozpad.
W jego ocenie Kijów powinien głośniej domagać się od struktur międzynarodowych wejścia zewnętrznych sił, które będą wspierały proces normalizacji, uspokojenia sytuacji w kraju. Jak dodaje, w najbliższym czasie ukraińskie władze muszą spodziewać się intensyfikacji działań prorosyjskich separatystów: - powinny jednak przeczekać to, odizolować miejsca zapalne, przechwycić budynki administracji, przejąć inicjatywę w regionie. Tylko wówczas uda się w spokoju przeprowadzić demokratyczne wybory.
Gen. Polko podkreśla , że oprócz aktywności dyplomatycznej, Ukraina musi bardziej angażować się w działania antyterrorystyczne na swoim terytorium. - Wszystko to wymaga zbudowania aparatu, który będzie wysyłał rządowi wiarygodne informacje. Potrzeba struktur siłowych, które nie będą zdradzać, przechodzić na stronę Moskwy. Bo z tym Kijów ma ogromny problem.