PolskaGen. Marian Janicki: od dłuższego czasu rozważałem dymisję

Gen. Marian Janicki: od dłuższego czasu rozważałem dymisję

- Moja decyzja nie jest związana ze zmianą na stanowisku ministra spraw wewnętrznych, czy katastrofą smoleńską. Nie ma też żadnego innego kontekstu politycznego - powiedział o powodach swojej rezygnacji ze stanowiska szefa BOR gen. Marian Janicki w rozmowie z TVN24.

Gen. Marian Janicki: od dłuższego czasu rozważałem dymisję
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

01.03.2013 18:57

Premier Donald Tusk przyjął rezygnację gen. Mariana Janickiego ze stanowiska szefa Biura Ochrony Rządu - poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Na pełniącego obowiązki szefa BOR powołany został zastępca Janickiego, płk Krzysztof Klimek.

Gen. Janicki w rozmowie z TVN24 zapewnił, że dymisję rozważał od dłuższego czasu. - Uznałem, że moja misja jako szefa Biura Ochrony Rządu dobiegła końca. To była głęboko przemyślana decyzja. U jej podstaw stały tylko i wyłącznie motywy osobiste i rodzinne - podkreślił.

Generał przeszedł na emeryturę.

52-letni Marian Janicki w BOR pracował od 1988 r. W 1990 r. jako osobisty kierowca woził prezydenta Lecha Wałęsę. Od 1997 r. nadzorował cały pion transportu BOR, od 2001 r. do 2005 r. był wiceszefem Biura - później, za rządów PiS, został przeniesiony do rezerwy kadrowej. Od 26 listopada 2007 r. - na wniosek premiera Donalda Tuska - został szefem BOR. W 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski awansował go ze stopnia generała brygady do generała dywizji BOR.

Politycy opozycji niejednokrotnie domagali się dymisji gen. Janickiego, obwiniając go o zaniechania w związku z ochroną prezydenta Lecha Kaczyńskiego i nieprawidłowości w organizacji podróży do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r.

Sam Janicki wielokrotnie zapewniał, że funkcjonariusze BOR należycie przygotowali wizyty i prezydenta Kaczyńskiego, i premiera Tuska do Smoleńska. Jak podkreślał, to właśnie BOR poniosło największe straty kadrowe w wyniku katastrofy smoleńskiej, w której zginęło dziewięcioro funkcjonariuszy (z załogi samolotu i ochrony prezydenta) - dlatego powinna ona być w pełni wyjaśniona.

W lipcu zeszłego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga - kończąc cywilny wątek śledztwa w sprawie organizacji katastrofy smoleńskiej (o niedopełnienie obowiązków oskarżono wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, a w pozostałej części sprawę umorzono) - w ramach tzw. sygnalizacji zawiadomiła szefa MSW Jacka Cichockiego o uchybieniach w działaniach BOR oraz szefa tej formacji gen. Mariana Janickiego w związku z ochroną prezydenta i premiera podczas wizyt w Smoleńsku w kwietniu 2010 r.

- Prokurator wskazał, jakie stwierdzono uchybienia i dlaczego nie zostały one objęte zarzutami. Oprócz odpowiedzialności karnej jest odpowiedzialność służbowa, dyscyplinarna. Tutaj ta sygnalizacja skierowana do ministra wskazuje na uchybienia, które w ocenie prokuratury nie mogą być objęte zarzutem, ponieważ nie są wypełnione znamiona przestępstwa, natomiast niewątpliwie dają negatywny obraz pracy BOR-u - wyjaśniała wtedy rzeczniczka prokuratury Renata Mazur.

Jak poinformowano, prokuratorzy zarzucają szefowi BOR, który odpowiada za ochronę prezydenta oraz premiera, że nie wypełniał tych obowiązków w kwietniu 2010 r. Wyliczano bezpodstawne zaniżenie stopnia zagrożenia każdej z obu wizyt; nierozpoznanie lotniska Siewiernyj; brak rozpoznania pirotechnicznego; nieprzeprowadzenie rekonesansu na lotnisku; brak informacji, jakich sił i środków użyje strona rosyjska; brak łączności z ochroną i osobami ochranianymi.

BOR nie komentował tych doniesień. Pod koniec marca 2012 r. ówczesny szef MSW Jacek Cichocki poinformował, że "większość działań naprawczych" w BOR została zakończona na początku 2012 r.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (364)