Gen. Koziej o Iraku: to jeszcze nie półmetek
Interwencja w Iraku nie jest jeszcze na
półmetku - ocenia rok po rozpoczęciu wojny strateg, emerytowany
generał, a obecnie wykładowca Stanisław Koziej.
"Niezbyt fortunnie argumentowano do opinii publicznej na rzecz wojny. Chciano na siłę wykazać, że Saddam Husajn dysponuje bronią masowego rażenia, aby pozyskać opinię publiczną"- powiedział PAP Koziej. Według niego ten argument byłby bardzo skuteczny - gdyby był prawdziwy. "Wiemy, że rzeczywistym powodem strategicznym nie było to, że dyktator Iraku miał broń chemiczną lub wcześniej używał jej wobec sąsiadów i własnego narodu. Chodziło o udaremnienie współpracy Saddama z organizacjami terrorystycznymi i uniemożliwienie sponsorowania terroryzmu przez niepokorne państwa, takie jak Irak" - dodał Koziej.
"Dzisiejsze kłopoty z uzasadnieniem ataku to błąd tzw. dyplomacji publicznej; należało raczej podawać rzeczywiste powody, a nie takie, które - wydawało się - zostaną najlepiej przyjęte. Nawiasem mówiąc, ten sam błąd popełnił rząd (premiera Hiszpanii) Aznara, starając się wykazać, że zamachów w Madrycie dokonała ETA. Okazało się to tragiczną pomyłką tej partii (Partia Ludowa Aznara)"- dodał.
Generał przypomniał, że jako cel ataku USA obrały Irak, a nie inne państwa "osi zła" - Koreę Północną lub Iran, bo ten kraj wydawał się najłatwiejszy do zaatakowania i pokonania.
"Zgodnie z oczekiwaniami, zwycięstwo militarne przyszło łatwo i szybko. Została do osiągnięcia druga część wielkiej ofensywy - zbudować przyjazne dla otoczenia państwo irackie, a to zadanie o wiele trudniejsze. Wbrew formułowanym na początku kampanii niektórym zbyt optymistycznym głosom mediów i niektórych ekspertów, amerykańskie władze liczyły się ze złożonością zadania" - przypomniał.
"Obecna sytuacja to jeszcze nie połowa zadania pod względem stabilizacji. Próg ciężkości zostanie przekroczony dopiero, gdy nowe władze irackie ustabilizują się i przejmą większość zadań z zakresu bezpieczeństwa od władz koalicyjnych"- ocenia Koziej.
Według niego, o losach Iraku rozstrzygnie to, czy uda się powołać władze. Zwraca uwagę, że szyici, stanowiący większość w Iraku, licząc na decydujący głos w nowych władzach, są gotowi do pewnych ustępstw. Koziej nie wyklucza jednak wariantu pesymistycznego, w którym nie dojdzie do porozumienia między szyitami, sunnitami, Kurdami, i zwyciężą dążenia separatystyczne.
"Dodatkową komplikacją jest casus hiszpański - rozpoczęcie strategicznego uderzenia terrorystycznego na Europę. Chyba można już mówić o międzynarodówce terrorystycznej zawiązanej przez Al Kaidę i inne organizacje terrorystyczne. Ten atak może być ponowiony za kilka miesięcy"- powiedział.
Koziej nie sądzi, by "Hiszpania zaczęła się bezładnie wycofywać", raczej będzie działać w porozumieniu z sojusznikami. Jego zdaniem, inne państwa nie pójdą za zapowiedziami przywódcy hiszpańskich socjalistów i nie będą wycofywać żołnierzy, ale wypowiedzi przyszłego premiera Hiszpanii mogą spowolnić podejmowanie przez Europę jako całość decyzji o zaangażowaniu się NATO i Unii Europejskiej. Zdaniem stratega, decyzja Hiszpanii nie będzie miała większego znaczenia, ponieważ siły irackie przejmują coraz większą odpowiedzialność za sytuację w kraju. W razie potrzeby można też liczyć na zaangażowanie innych państw, gotowych wysłać kontyngenty do Iraku.