W wywiadzie dla programu NBC "Today" generał powiedział, że nie czuje presji ze strony prezydenta USA George`a Busha, czy sekretarza obrony Donalda Rumsfelda, by kampania toczyła się inaczej niż się toczy.
Franks powiedział, że małe grupy żołnierzy amerykańskich współpracują w Afganistanie z siłami opozycji antytalibańskiej i USA będą nadal weryfikować, ilu żołnierzy tam potrzeba.
Pytany o przydatność bojowników opozycji w prowadzonej przez USA kampanii oraz o stopień zaufania, jakie można do nich mieć, generał odpowiedział, że nie jest ich pewien. Dodał jednak, że obecnie nawiązywane są z opozycją kontakty tak, że będzie można ustalić, gdzie mamy wspólne cele, gdzie wspólne interesy, gdzie możemy znaleźć wyjście, które satysfakcjonowałoby obie strony.
Generał dał przy tym do zrozumienia, że te kontakty są nawiązywane nie tylko z Sojuszem Północnym, siłami największej antytalibańskiej opozycji, lecz także z innymi grupami. (jask)
