Gdzie trafiają dane złapanych na fotoradar?
Personalia tysięcy kierowców przyłapanych
przez fotoradary na przekroczeniu prędkości trafiają do prywatnych
firm! Tak samo jak znaczne kwoty z płaconych mandatów - pisze
"Super Express".
22.02.2006 | aktual.: 22.02.2006 07:29
Według dziennika, coraz więcej gmin wynajmuje przedsiębiorstwa wraz z fotoradarami, obsługą tych urządzeń i "papierkową robotą" związaną z wystawianiem mandatów.
Sprawa dotarła już do wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna. Interweniował u niego Stanislaw Trociuk, zastępca rzecznika praw obywatelskich. Czekamy na reakcję - zaznacza "Super Express".
Afera wyszła na jaw, gdy burmistrz Ujścia (Wielkopolskie) rejestrował u generalnego inspektora ochrony danych osobowych wykaz osób, którym wystawiono zaoczne mandaty. Okazało się, że również inne gminy w kraju, mają fotoradary które obsługują prywatne firmy. Fotoradar "łapie" kierowcę, a strażnik miejski (gminny) z bazy CEPiK ściąga dane właściciela auta. Jego personalia i adres przekazuje prywatnej firmie obsługującej fotoradar. Ta przygotowuje dokumentacje potrzebną do wystawienia mandatu.
- To prywatyzacja zadań publicznych - ocenia takie praktyki Ewa Kulesza, generalny inspektor ochrony danych osobowych. - Nie ma podstaw prawnych, by powierzać prywatnym firmom czynności, do wykonywania których powołane są służby publiczne - twierdzi zastępca rzecznika praw obywatelskich w piśmie do Ludwika Dorna.
W poniedziałek do Ujścia zawitała kontrola z poznańskiej policji, - Sprawdzaliśmy udostępnianie danych kierowców prywatnym firmom - mówi "Super Expresowi" Jarosław Szemeriuk z poznańskiej policji.
Biuro prawne Komendy Głównej Policji już w lipcu ub.r. wydało opinię, z której wynika, że straż miejska nie powinna udostępniać danych kierowców prywatnym firmom. Ale samorządy robią swoje. Wizja dochodów przysłania im zdrowy rozsądek.
Co na te praktyki szef MSWiA? Na razie decyzji nie ma. A radary nabijają kasę komercyjnym biznesmenom. Tylko po co płacimy więc podatki na policję i straż miejską? - stawia pytanie "Super Express". (PAP)