PolskaGdyby Miller zaczynał jeszcze raz

Gdyby Miller zaczynał jeszcze raz

Premier Leszek Miller pytany w czwartek
wieczorem w programie pierwszym TVP, od czego zacząłby swoje
rządy, gdyby zaczynał jeszcze raz, odparł, że "na pewno inaczej
ukształtowałby personalny skład Rady Ministrów".

16.04.2004 | aktual.: 16.04.2004 06:43

Jak dodał Miller, byłby on bardziej zbliżony do obecnego stanu, niż do stanu początkowego. "Natomiast jeśli chodzi o program, niewiele bym zmienił" - podkreślił.

Przywaleni trudnościami

"Dziś jesteśmy przywaleni trudnościami dnia codziennego, te konflikty i napięcia wydają się nam bardzo ważne. A tak naprawdę są dwa najważniejsze cele strategiczne, które będą określały przyszłość Polski i Polaków na najbliższe lata i dziesięciolecia: UE - i to już jest załatwione - oraz gospodarka. Otóż ja jestem dumny z SLD, że te dwa cele zostały przez okres naszego działania osiągnięte" - zaznaczył.

Na pytanie czy podołał najważniejszemu zadaniu w swoim życiu premier odparł: "jeżeli moim celem było wprowadzenie Polski do UE i wprowadzenie gospodarki na szybką ścieżkę rozwoju gospodarczego - bo to są cele strategiczne określające rozwój naszego kraju - to tak, to zadanie wykonałem, ono zostanie zapamiętane i jestem z tego dumny".

Miller przyznał też, że przy powoływaniu rządu prezydent Aleksander Kwaśniewski zgłaszał zastrzeżenia do kandydatury Wiesława Kaczmarka na ministra skarbu. "Tak to prawda. Poszedłem do pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z listą kandydatów na ministrów. Pan prezydent powiedział: nigdy nie wręczę nominacji Wiesławowi Kaczmarkowi" - relacjonował premier.

Miał pan rację

Jak dodał Miller, przekonywał prezydenta, że powinniśmy to uczynić. "I w efekcie minister Kaczmarek znalazł się w moim rządzie. Jak państwo wiedzą ja się spierałem z panem prezydentem w różnych sprawach. Ale - panie prezydencie - w tej sprawie miał pan całkowitą rację" - oświadczył premier.

Według niego chodziło głównie o cechy charakteru Wiesława Kaczmarka. Podkreślił, że z biegiem czasu inni ministrowie informowali go, że nie chcą współpracować ministrem Kaczmarkiem. "Coraz więcej członków Rady Ministrów informowało mnie, że mają trudność we współpracy z ministrem, w pewnym momencie ta współpraca stała się już nie do zniesienia" - powiedział.

"Jeżeli ja słyszę, że pan minister Kaczmarek mówił publicznie dwa lata temu coś zupełnie innego, dziś mówi też coś innego. Mylą mu się uczestnicy spotkań, twierdzi, że nie otrzymywał sygnałów z UOP, a oczywiście otrzymywał, bo jest na to obfita dokumentacja, To ja się nad czym innym zastanawiam. Dlaczego człowiek którego wiarygodność jest bliska zeru jest tak hołubiony w mediach?" - powiedział Miller.

Noszony na rękach

Jak podkreślił premier, "jeżeli ktokolwiek powie coś, co można wykorzystać przeciwko SLD, przeciwko rządowi, przeciwko mnie osobiście, będzie noszony na rękach, niezależnie czy mówi głupstwa, jakie mówi brednie, jakie przeżywa urojenia".

"Gazeta Wyborcza", powołując się na byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka, napisała, że w 2002 r. ówczesny prezes Orlenu Andrzej Modrzejewski został zatrzymany przez UOP za wiedzą i zgodą premiera Leszka Millera. Według Kaczmarka, zatrzymania dokonano, aby uniemożliwić zawarcie rzekomo niekorzystnego kontraktu na dostawę ropy naftowej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)