Gdy w Walii obradowało NATO, rosyjskie bombowce ćwiczyły atak nuklearny na USA
W czasie, gdy w Walii obradowali przywódcy państw NATO, rosyjskie bombowce strategiczne ćwiczyły atak nuklearny na USA z użyciem pocisków manewrujących - pisze serwis The Washington Free Beacon. Według ekspertów zbieżność czasowa obu wydarzeń jest nieprzypadkowa.
Serwis powołuje się na niewymienione z nazwiska źródła w Pentagonie, które przyznały, że dwa rosyjskie ciężkie bombowce Tu-95 przeleciały nad północnym Atlantykiem, obok Islandii i Grenlandii, w kierunku północno-wschodnich wybrzeży Kanady.
Według analizy amerykańskiego wywiadu profil ich lotu wskazywał na ćwiczenie ataku na cele w USA z użyciem uzbrojonych w głowice nuklearne pocisków manewrujących. Bombowce Tu-95, w zależności od wersji, mogą przenosić od sześciu do nawet szesnastu takich pocisków o zasięgu 2500-3000 kilometrów.
Rosyjska demonstracja siły odbyła się w czasie obrad przywódców państw NATO w Newport. Według ekspertów był to najważniejszy szczyt Sojuszu po zakończeniu zimnej wojny, nic więc dziwnego, że Władimir Putin mógł chcieć wysłać Zachodowi własny komunikat. Ale Washington Free Beacon zwraca uwagę na jeszcze jedną istotną zbieżność.
Prewencyjne uderzenie nuklearne?
Otóż w ubiegłym tygodniu generał armii Jurij Jakubow, wysoki przedstawiciel ministerstwa obrony w Moskwie, wezwał do zmiany rosyjskiej doktryny wojskowej, by pozwalała ona na przeprowadzenie prewencyjnych uderzeń jądrowych. Obecna doktryna daje prawo wykorzystania arsenału nuklearnego jedynie w przypadku wrogiej agresji "kiedy zagrożone jest samo istnienie państwa (rosyjskiego)".
W obliczu kryzysu ukraińskiego i szczytu NATO, na którym zapadły decyzje będące reakcją na agresywną politykę Rosji, Kreml zapowiedział, że zamierza zrewidować obowiązującą doktrynę. Gen. Jakubow zaapelował, by w nowym dokumencie jasno wskazać, iż wrogami Rosji są USA i NATO oraz określić warunki przeprowadzenia wymierzonych w nich wyprzedzających ataków jądrowych.
Od początku kryzysu ukraińskiego i wzrostu napięcia na linii Waszyngton-Moskwa, Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) notuje wzmożoną aktywność rosyjskich sił powietrznych u swoich granic, niewidzianą od zakończenia zimnej wojny.
Washington Free Beacon przypomina, że tylko w ubiegłym miesiącu rosyjskie samoloty aż 16-krotnie naruszały amerykańską i kanadyjską strefę identyfikacji powietrznej. W odpowiedzi oba kraje podrywały swoje myśliwce. Podobna aktywność sił powietrznych Rosji zauważalna jest również w Europie.
Rosyjskie prężenie muskułów
Władimir Putin nakazał wznowienie stałych dyżurów lotnictwa strategicznego w 2007 roku, ponieważ wcześniej, od rozpadu Związku Radzieckiego, nie były one praktykowane, głównie ze względu na problemy finansowe. Zdaniem ekspertów Rosjanie wykonują takie loty, "by przypomnieć światu o swej potędze wojskowej i żeby testować systemy obrony przeciwlotniczej innych krajów".
Tu-95 to ciężkie bombowce strategiczne, których głównym zadaniem jest przenoszenie pocisków manewrujących z głowicami nuklearnymi. Ich zasięg, bez tankowania w powietrzu, wynosi ok. 10,5 tys. kilometrów. Choć opracowane zostały jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku, dzięki udanej i podatnej na modernizacje konstrukcji służą do dzisiaj. Rosyjskie siły zbrojne posiadają obecnie około 60 tych maszyn.
Bombowce Tu-95 bazują obecnie na dwóch lotniskach - Engels w południowo-zachodniej części kraju oraz Ukrainka na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Samoloty te są jedynymi na świecie turbośmigłowymi bombowcami strategicznymi, które pozostają w czynnej służbie.
Źródło: The Washington Free Beacon, PAP, WP.PL