"Gdy obcinali mi nogę, krzyczałem z bólu"
Amputacje i podstawowe zabiegi chirurgiczne wykonywane bez anestezji. Szpitale, w których brak leków. Epidemia gruźlicy spotęgowana przez głód. Niesterylizowane igły do szczepień, brak higieny. Taki tragiczny obraz wyłania się z relacji pracowników służby zdrowia i mieszkańcowi Korei Północnej, które przedstawia najnowszy raport Amnesty International.
- Pięciu asystentów medycznych trzymało mnie za ręce i nogi, żebym się nie ruszał. Tak bardzo bolało, że krzyczałem, aż w końcu zemdlałem z bólu. Obudziłem się tydzień później na szpitalnym łóżku – opowiada 24-latek z Hwasung. W 2000 roku pociąg zmiażdżył kostkę młodemu Koreańczykowi, który wypadł z wagonu. Lekarze zdecydowali o amputacji części nogi.
Jego przypadek nie jest odosobniony. Amnesty International zebrała w raporcie „Rozpaczliwa sytuacja służby zdrowia w Korei Północnej” wywiady z ponad 40 obywatelami i byłymi pracownikami medycznymi w tym kraju. Obecnie w większości mieszkają oni poza ojczyzną.
- Korea Północna zawiodła swych obywateli, nie będąc w stanie zapewnić im dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej i środków przeżycia. Jest to w szczególności bolesne dla osób zbyt ubogich, aby mogli zapłacić za opiekę medyczną - mówi Catherine Baber, wicedyrektorka ds. Azji i Pacyfiku Amnesty International.
Dolar rocznie na zdrowie
Według Światowej Organizacji Zdrowia, Korea Północna wydaje na służbę zdrowia mniej niż jakikolwiek inny kraj na świecie - 1 dolara na osobę na rok.
Choć Phenian twierdzi, że system zdrowia jest bezpłatny dla wszystkich, obrońcy praw człowieka dotarli do świadków, którzy zaprzeczają tym informacjom. Według ich relacji, od lat 90. musieli płacić za wszystkie zabiegi. Za najbardziej podstawowe usługi wręczali lekarzom papierosy, alkohol i jedzenia, a także płacili za testy i zabiegi chirurgiczne – podaje AI.
- Ludzie w Korei Północnej nie idą do szpitala, jeśli nie mają pieniędzy. Każdy wie, że za leczenie trzeba zapłacić. Jeśli nie masz pieniędzy, umrzesz – mówi 20-latka, która wyjechała z kraju w 2008 roku.
Lekarstwa z targu
Północni Koreańczycy często kupują lekarstwa na własną rękę na targach, gdzie o poradę pytani są sprzedawcy. Jak podaje AI, władze zabroniły ostatnio handlowania bardzo uzależniającego narkotyku, używanego jako lek na wszystko.
- Niepowodzenie rządu Korei Północnej w zagwarantowaniu obywatelom podstawowej wiedzy o stosowaniu leków jest bardzo niepokojące ze względu na epidemię gruźlicy - mówi Cathrine Baber. - Wielu pacjentów uodporniło się już na leki pierwszej pomocy przeciwko tej chorobie - dodaje.
- Między 1992 a 1993 rokiem nie widziałem ani jednej karetki pogotowia jadącej przez moje miasto. Mogłem je zobaczyć tylko w programach telewizyjnych – opowiada 27-latek z Cheongjin.
Głód i choroby
Zdaniem AI, Korea Północna potrzebuje znacznie większej pomocy, aby poprawić swoją służbę zdrowia. Także Program Żywnościowy ONZ w tym kraju jest bardzo niedofinansowany.
Po nieudanej rewaloryzacji waluty w grudniu 2009 r. cena ryżu wzrosła ponad dwukrotnie. Wedle organizacji pozarządowej, cytowanej w raporcie AI, tysiące osób umarło z głodu miedzy styczniem i lutym tego roku tylko w jednej z prowincji. Wiele osób, z którymi obrońcy praw człowieka przeprowadzili wywiady, mówiło o chronicznych problemach ze zdrowiem spowodowanych brakiem jedzenia. Z głodu mieli jeść trawę, korę z drzew i korzenie.
- Raz prawie umarłem, gdy zjadłem zatrute grzyby. Niektóre dzikie trawy czy korzenie mogą być niebezpieczne lub ciężkostrawne. Często cierpiałem z powody bólu brzucha lub biegunki. W najgorszych momentach jadłem nawet jedzenie przeznaczane normalnie dla świń – wyznaje 27-latek, który opuścił Koreę Północną trzy lata temu.
- Mieszkańcy Korei Północnej natychmiast potrzebują pomocy medycznej i żywnościowej – Catherine Baber. - Jest również bardzo ważne, aby pomoc nie była wykorzystana w grze politycznej przez państwa wspierające – uważa obrończyni praw człowieka. Amnesty International wzywa państwa-darczyńców, aby kontynuowali wspieranie Korei Północnej przez ONZ, oraz aby opierali tą pomoc na rzeczywistych potrzebach, a nie na politycznych kalkulacjach.
20 lat problemów
Korea Północna została już dotknięta przez głód na początku lat 90. Spowodował on śmierć ok. miliona osób, a do tej pory istnieją poważne braki w dostępie do żywności. Jak pisze AI, skutki kryzysu dodatkowo zaostrzyła polityka władz północnokoreańskich. W 1995 r. rząd w końcu wysłał apel do społeczności międzynarodowej z prośbą o pomoc. Kiedy jednak ONZ i inne organizacje pomocowe rozpoczęły dystrybuować żywność i inne podstawowe środki, rząd utrudniał im pracę ograniczając dostęp do dużych części populacji – podaje AI.
Wraz z upadkiem prowadzonego przez rząd programu racjonowania żywności oraz pojawieniem się masowego bezrobocia spowodowanego przez zamykanie fabryk i państwowych przedsiębiorstw, wielu mieszkańców Korei Północnej doświadczyło ogromnych problemów starając się przeżyć.
Między 1995 a 2005 r. pomoc Światowego Programu Żywnościowego (WFP - World Food Programme) dotarła tylko do jednej trzeciej populacji. Kierując się polityką „brak dostępu, brak pomocy" WFP wpłynął na rząd i zwiększył nadzorowanie dystrybucji żywności na większej części terytorium kraju.
We wrześniu 2005 r. rząd Korei Północnej ogłosił, że ma wystarczająco dużo jedzenia, powołując się na znacznie większe zbiory i nakazał WFP zaprzestanie przysyłania swojej pomocy. Phenian ogłosił, że tylko średnio i długo terminowa pomoc techniczna i rozwojowa będzie dozwolona. Mimo to, międzynarodowa pomoc żywnościowa prowadzona przez WFP, która zakończyła się w grudniu 2005 r., została wznowiona rok później po katastrofalnych powodziach.
Wywiady z uciekinierami
Raport o stanie służby zdrowia w Korei Północnej został stworzony na podstawie wywiadów z obywatelami Korei Północnej, którzy w większości opuścili kraj między 2004 a 2009 r., jak również z relacji pracowników medycznych.
- Prawo międzynarodowe, w tym konwencje ratyfikowane przez Koreę Północną, wymagają od rządu zapewnienia odpowiedniego poziomu dostępu do pożywienia i do opieki medycznej. Natomiast w przypadku, gdy nie jest w stanie tego uczynić, do podjęcia współpracy i szukania pomocy na poziomie międzynarodowym - mówi Catherine Baber.