Gdański sąd cofnął zakaz gry na klarnecie
Sąd Okręgowy w Gdańsku zmienił wyrok Sądu Rejonowego w Gdyni i cofnął zakaz gry na klarnecie w domu przez studentkę Akademii Muzycznej. Od wyroku gdyńskiego sądu ze stycznia 2009 r. odwołali się rodzice studentki AM Ewy Nowackiej.
Sąd pierwszej instancji zajmował się sprawą z powództwa trzech sąsiadek, które skarżyły się na dotkliwy hałas klarnetu.
Sędzia Sądu Okręgowego Przemysław Banasik uzasadniając wyrok, powołał się na opinię biegłego, który nie stwierdził przekroczeń dopuszczalnych wartości hałasu w mieszkaniach sąsiadek podczas gry na instrumencie.
Jednocześnie sędzia przyznał, że "sprawa może budzić wątpliwości co do uprawnień właścicieli lokalu w budynku wielorodzinnym w zakresie korzystania z niego i to w sposób oddziałujący na sferę uprawnień właścicieli innych lokali".
Dodał, że wyrok sądu pierwszej instancji zakazujący całkowicie gry na instrumencie w domu był zbyt restrykcyjny. Wyjaśnił, że do cofnięcia zakazu i oddalenia powództwa przyczyniła się też obecna sytuacja pozwanych. W tym roku Ewa Nowacka skończyła studia na Akademii Muzycznej w Gdańsku i dalsze kształcenie będzie kontynuować w Niemczech. - Na dzień dzisiejszy pozwana Ewa Nowacka gra w tym mieszkaniu sporadycznie i przez ostatnie dwa lata także przebywała w domu rodzinnym sporadycznie - dodał.
- To wielka ulga, bo już od pięciu lat zmagamy się z tą sprawą - powiedzieli dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku rodzice studentki, Lidia i Ireneusz Nowaccy.
Lidia Nowacka mówiła, że składając apelację, kierowali się interesem nie tylko swojej córki, ale też innych dzieci uczących się gry na instrumencie. - Chodziło o to, żeby nie zachęcić innych ludzi, sąsiadów do składania tego typu pozwów - dodała. Powiedziała dziennikarzom, że w całym kraju zna cztery przypadki podobnych spraw.
Rodzina klarnecistki chcąc zminimalizować odgłosy gry, wygłuszyła pokój, w którym ćwiczyła córka. W październiku 2007 roku, ze względu na sąsiadów, dziewczyna przeprowadziła się do akademika i w domu rodziców ćwiczyła tylko w weekendy.
Jedna z sąsiadek, które wniosły sprawę do sądu, jest nauczycielką muzyki i uczyła klarnecistkę w dzieciństwie. Sąd zasądził powódkom kwotę ponad 3 tys. zł tytułem zwrotu kosztów postępowania. W czwartek żadna z sąsiadek nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Wyrok jest prawomocny i nie przysługuje od niego odwołanie.
Rodzina klarnecistki przed kilkoma laty wniosła też skargę na jedną z sąsiadek zbyt głośno słuchającą telewizji i w ten sposób mającą zakłócać ćwiczenia muzyczne córki. Sprawa ta zakończyła się w sądzie grodzkim uniewinnieniem.