"Gazeta Polska": ukrywane fakty o komisji Millera
Analityk ruchu dwukierunkowego na drogach dwupasmowych, specjalistka od paralotni i spadochronów, wreszcie psycholog dorabiający w salonie kosmetycznym jako ekspert od odchudzania – tacy fachowcy weszli w skład komisji badającej najpoważniejszą katastrofę lotniczą w dziejach Polski. Kierował nią Jerzy Miller, specjalista obróbki skrawaniem z doświadczeniem w zakresie świadczeń zdrowotnych i refundacji leków. W komisji nie było znawców konstrukcji tupolewa, wojskowych kontrolerów lotu ani specjalistów od wybuchów. Szesnaścioro członków komisji w ogóle nie pofatygowało się do Smoleńska, a ci, którzy tam pojechali, nie zbadali wraku ani pancernej brzozy.
24.09.2013 | aktual.: 24.09.2013 12:30
Ci, którzy zarzucają ekspertom zespołu parlamentarnego, że nie są specjalistami od badania katastrof lotniczych (mimo że nigdy się za takich nie podawali – przeciwnie, do znudzenia powtarzali, że są fachowcami w swoich dziedzinach), powinni przyjrzeć się składowi komisji Jerzego Millera.
Tyle, ile przekazali Rosjanie
Na czele komisji stał urzędnik, minister spraw wewnętrznych, wcześniej wiceminister finansów i szef Narodowego Funduszu Zdrowia. Z wykształcenia inżynier automatyk, po studiach specjalizujący się w obróbce skrawaniem. Miller wsławił się tym, że trzykrotnie jechał do Moskwy po kopie nagrań z czarnych skrzynek. Za pierwszym razem przywiózł nagranie o kilkanaście sekund krótsze, za drugim razem – zaszumione. Miller faktycznie pełnił rolę komisarza politycznego komisji, jako polityk Platformy Obywatelskiej wykonywał polecenia otrzymane od Donalda Tuska.
Sekretarzem komisji została mgr Agata Kaczyńska, specjalista w zakresie wyszkolenia, budowy i eksploatacji spadochronów i paralotni, prawniczka zajmująca się organizacją pracy w Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Szefem podkomisji technicznej komisji Millera był dr inż. Stanisław Żurkowski, inżynier. Nie ma danych na temat pracy doktorskiej i okoliczności uzyskania przez Żurkowskiego stopnia doktora nauk technicznych. Jego zastępcą był płk mgr inż. Mirosław Wierzbicki – inżynier lotniczy, inżynier pokładowy, szef Pionu Techniki Lotniczej w Inspektoracie MON.
Nie ma jasności, czy Żurkowski jako szef podkomisji był w Smoleńsku, z pewnością natomiast miejsce katastrofy obejrzał Wierzbicki. Oto, co można przeczytać o nim w wywiadzie rzece z Edmundem Klichem „Moja czarna skrzynka”:
„Edmund Klich: – Wierzbicki odmówił wykonania planu badania wraku.
Redaktor: – Wierzbicki w ogóle znał się na konstrukcji tupolewa?
– Z tego, co wiem, w Smoleńsku nie było nikogo, kto w tej dziedzinie byłby specjalistą.
– Czy to znaczy, że Polacy w ogóle nie chodzili do wraku?
– Jeśli chodzili, to niewiele z tego wynikało. W czerwcu zrobiłem odprawę w Moskwie, na której omawialiśmy wyniki pracy. Wierzbicki przedstawił na niej tylko tyle, ile przekazali mu Rosjanie”.
O wpływie sieci ulicznej
Jedynym członkiem podkomisji technicznej z tytułem profesora był Ryszard Krystek, wykładowca akademicki z Politechniki Gdańskiej (Katedra Inżynierii Drogowej), podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury w rządzie Marka Belki. Jego specjalność to inżynieria ruchu drogowego, zajmuje się m.in. bezpieczeństwem transportu drogowo-morskiego, wpływem struktury sieci ulicznej na sprawność i efektywność funkcjonowania transportu indywidualnego w miastach, analizą zagrożeń bezpieczeństwa wyprzedzania na dwupasmowych drogach dwukierunkowych. W 2009 r. na konferencji pod patronatem marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego wygłaszał referat „Badania losów ofiar wypadków drogowych”.
W podkomisji technicznej znalazł się także ppłk dr inż. Sławomir Michalak – inżynier lotniczy z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, kierownik Zakładu Awioniki. Jak napisał „Nasz Dziennik”, Michalak to stypendysta sowieckiego Instytutu Inżynierów Lotnictwa Cywilnego w Rydze. Ppłk Michalak był w Moskwie przy odczytywaniu czarnych skrzynek. Tam miał sugerować odsłuchującemu nagrania rozmów z kokpitu tupolewa ppłk. Bartoszowi Stroińskiemu, by nie skupiał się na identyfikacji nierozpoznanego głosu, przypisanego niesłusznie gen. Błasikowi.
– Zrobiły to już osoby, które „dobrze znały” dowódcę Sił Powietrznych – miał powiedzieć Stroińskiemu Michalak.
Warto dodać, że głos gen. Błasika rozpoznał – jak podał „Nasz Dziennik” – płk rez. Wiesław Kędzierski, który zaraz po katastrofie smoleńskiej został wydelegowany do Moskwy jako tłumacz. Kędzierski, który pracował w Dowództwie Sił Powietrznych, ukończył Wojskową Akademię Lotniczą im. Gagarina w Moninie pod Moskwą. Ze znajdujących się w IPN dokumentów wynika, że płk Kędzierski w okresie PRL był delegowany na szkolenia wojskowe w Związku Sowieckim.
Walka z otyłością
Szefem podkomisji medycznej komisji Millera był płk dr Olaf Truszczyński – psycholog lotniczy z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej. Równocześnie specjalista od walki z otyłością, w której to dziedzinie udzielał się dorabiając w salonie kosmetycznym.
W komisji Millera byli także prawnicy. Najbardziej znany z nich to prof. Marek Żylicz, specjalista od prawa międzynarodowego. Jako członek komisji był zwolennikiem działań, które „nie będą drażnić niedźwiedzia”. Z kolei dr Agnieszka Kunert-Diallo to specjalista od kolizji praw w międzynarodowym transporcie lotniczym. Na uczelni Łazarskiego daje m.in. następujące wykłady: „Dokumenty przewozowe (kontrola dokumentów) ”.
Specjalista od mikrosamolotów ze skrzydłami machającymi
Kluczową rolę w komisji Millera pełnił Maciej Lasek, wiceprzewodniczący podkomisji lotniczej – pilot samolotowy, inżynier lotniczy. Lasek pisał pracę doktorską pt. „Wpływ interferencji aerodynamicznej na ruch zrzucanych z samolotu zasobników”, ma też na koncie kilkanaście artykułów, których był współautorem – m.in. „Badanie wrażliwości strukturalnej modelu ruchu ornitoptera sterowanego”, „Modelowanie i symulacja lotu mikrosamolotu ze skrzydłami machającymi”, „Modelowanie i realizacja techniczna urządzeń wspomagających kaskaderskie efekty specjalne”. W latach 1993–2010 brał udział w próbach fabryczno-państwowych samolotów ultralekkich oraz jako pilot doświadczalny w próbach fabryczno-państwowych pięciu typów szybowców i motoszybowców.
W 2003 r. Maciej Lasek został wiceprzewodniczących Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Hania Archangielska z portalu Pl.Wolności przeanalizowała 147 wypadków, które zdarzyły się od tego czasu do lipca 2010 r. „Mamy 17 zdarzeń badanych pod kierownictwem doktora inżyniera Macieja Laska. Ciekawe jest zestawienie samolotów biorących udział w tych 147 badanych wypadkach. To cała seria samolotów An, malutkich Cessn, przedpotopowych Piperów, piękna rodzina Wilg, Kolibrów i Zlinów, czyli głównie jednosilnikowe, turbośmigłowe samoloty szkolno-treningowe, turystyczne i akrobatyczne, w tym jedna prawdziwa bestia – dwusilnikowy Let L-200 Morava. [...] Co do samych zdarzeń, to mamy tu głównie awaryjne lądowania z powodu zakłóceń pracy silnika, nierzadko wskutek braku paliwa, za to na trawiastych podłożach lotniska lub okolic, z utratą podwozia lub tylko zaryciem w grunt i kapotażem. Zdarzyły się też niestety i takie wypadki, w których doszło do zahaczenia o przeszkody naziemne wskutek złej pogody lub utraty
silnika, ale to wyjątki. Większość stanowią problemy z dobiegiem po przyziemieniu, czyli lotnicze pierwociny. Wszystkie badane wypadki dotyczyły samolotów o prostej konstrukcji z czasów braci Wright, nieposiadających skomplikowanej awioniki i aparatury. Ich badania polegały na oględzinach pola wypadku i analizie dokumentów samolotów.
Jakie jest zatem realne doświadczenie badawcze wielce szanownych dżentelmenów i bardzo uczonych doktorów Laska i Klicha, jeśli nigdy nie badali żadnej katastrofy dużego, wielosilnikowego samolotu odrzutowego, skutkującej znaczną liczbą ofiar śmiertelnych? ”.
Dorobek: zero publikacji naukowych
Odpowiedź na to pytanie daje na Salonie24.pl blogerka Peemka, która poszukiwała naukowych publikacji sześciu członków komisji, którzy mają tytuły naukowe (doktora albo profesora) ze zbioru baz danych Scopus i ISI. Oto wyniki jej poszukiwań:
„Dr inż. Maciej Lasek. W ciągu ostatnich 16 lat 0 (słownie: zero) publikacji w jakimkolwiek czasopiśmie ISI. 6 publikacji z ostatnich 16 lat to wyłącznie materiały z konferencji jako współautor. Cytowań: zero. H-index: zero. Jedyny artykuł dr. inż. Laska, jaki udało mi się znaleźć w indeksowanym czasopiśmie, pochodzi sprzed 17 lat. To czasopismo to polski kwartalnik „Journal of Theoretical and Applied Mechanics” (JTAM) wydawany przez Polskie Towarzystwo Mechaniki Teoretycznej i Stosowanej. W obecnym rankingu czasopism ISI w kategorii „Mechanics” na 134 indeksowane w tej kategorii czasopisma JTAM zajmuje 115 pozycję.
Prof. dr hab. inż. Ryszard Krystek. Zgodnie ze Scopus publikacji: zero. Cytowań: zero. H-index: zero.
Ppłk dr inż. Sławomir Michalak. Publikacji: zero. Cytowań: zero. H-index: zero.
Dr inż. Stanisław Żurkowski. Publikacji: zero. Cytowań: zero. H-index: zero”.
I dla porównania:
Prof. Wiesław Binienda. 95 publikacji w ciągu ostatnich 16 lat. 455 cytowań. H-index (uwzględnione publikacje tylko od 1996 r.): 10. Szereg publikacji w czasopismach ISI z zakresu inżynierii lotniczej, kompozytów czy modelowania matematycznego. Przykłady tych czasopism to AIAA Journal wydawany przez American Institute of Aeronautics and Astronautics (4 miejsce w rankingu czasopism w kategorii Engineering, Aerospac), “Journal of Aircraft”, “Journal of Aerospace Engineering”, “Applied Mechanics Reviews” (9 pozycja w kategorii “Mechanics” na 134 czasopisma).
Prof. dr hab. inż. Jacek Rońda. Publikacji: 15. Cytowań: 69. H-index (uwzględnione publikacje tylko od 1996 r.): 4. Szereg publikacji w czasopismach ISI z zakresu mechaniki i symulacji, jak „Computer Methods in Applied Mechanics and Engineering”, „Archive of Applied Mechanics” i innych.
Dr inż. Gregory Szuladziński. Publikacji: 18 (w tym większość jako pojedynczy autor). Cytowań: 7. H-index (uwzględnione publikacje tylko od 1996 r.): 1. Publikacje w czasopimach ISI, jak “Journal of Computational and Nonlinear Dynamics”, “Journal of Engineering Mechanics”, a także specjalistycznych czasopismach, jak “Journal of Explosives Engineering” wydawany przez International Society of Explosives Engineers. Także autor książek, jak “Formulas for Mechanical and Structural Shock and Impact” (2009, CRCPress).
Prof. Kazimierz Nowaczyk. Publikacji: 29. Cytowań: 855. H-index (uwzględnione publikacje tylko od 1996 r.): 11. Publikacje w czasopismach ISI, jak „Journal of Physical Chemistry B” czy „Analytical Chemistry”. Autor monografii o nowej metodzie mikroskopii (FLIM) i 2 patentów. Edit: Według bazy danych Thomson-Reuters, która zawiera publikacje także sprzed roku 1996 liczba publikacji: 31 (ogólna 52). Suma cytowań: 959 (ogólna ponad 1400). H-index: 13.
Kogo zabrakło w komisji Millera
W komisji Millera badającej katastrofę smoleńską zabrakło specjalistów, których obecność była konieczna do wyjaśnienia wielu kluczowych kwestii związanych z tragedią. Chodzi m.in. o znawców tematyki dynamiki konstrukcji, procesów rozpadu i odkształceń, a także specjalistów w dziedzinie skutków wybuchów i działania materiałów wybuchowych. Do takich specjalistów zalicza się m.in. dr inż. Grzegorz Szuladziński z zespołu parlamentarnego.
Wśród autorów raportu Millera nie było też nikogo takiego jak prof. Wiesław Binienda, a więc specjalisty dużego formatu od inżynierii materiałowej i metod obliczeniowych w fizyce ciała stałego (mechanika pękania materiałów złożonych, analiza elementów skończonych) – dziedzin, których znajomość jest niezbędna do przeprowadzenia profesjonalnych symulacji zachowania się samolotu w zetknięciu np. z drzewami.
Jeśli chodzi o samą smoleńską brzozę – zespół Antoniego Macierewicza korzystał z analiz prof. Chrisa Cieszewskiego, amerykańskiego specjalisty od biometrii leśnej. Cieszewski jest redaktorem kilku międzynarodowych czasopism, zajmuje się modelowaniem matematycznym stosowanym w inżynierii leśnej i uczestniczy w projektach badawczych finansowanych przez Departament Rolnictwa USA. W komisji Millera, który smoleńską brzozę uznał za pośrednią przyczynę katastrofy, nie było nikogo, kto miałby choć minimum naukowych bądź zawodowych kompetencji do badania tego drzewa. Zresztą członkowie komisji nie potrafili nawet dokonać prawidłowego pomiaru brzozy.
Jeśli chodzi o problematykę stricte lotniczą, eksperci Millera również wypadają blado. Fundamentalną dla wyjaśnienia katastrofy sprawą kontrolerów lotu w Smoleńsku nie mógł zająć się prawidłowo nawet jedyny specjalista od kontroli ruchu lotniczego – mgr inż. Bogdan Fydrych, był bowiem cywilem, a lot odbywał się w reżimie wojskowym. Tymczasem z zespołem Antoniego Macierewicza współpracuje na stałe dwóch byłych wojskowych kontrolerów: Konrad Matyszczak i kmdr Wiesław Chrzanowski (ten drugi wyszkolił wiele roczników wojskowych kontrolerów w Dęblinie), a swoimi analizami dzieliło się i dzieli kilku innych.
(...)
Pełna wersja artykułu w najbliższym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.
Anita Gargas, Dorota Kania, Grzegorz Wierzchołowski