Gawłowski wygrywa w wyborach do Senatu. "Już mnie nie zastraszą"
Mimo prokuratorskich zarzutów, wyborcy zaufali byłemu posłowi PO Stanisławowi Gawłowskiemu i wybrali go na senatora. Dostał blisko 45 tysięcy głosów. - Nadal nie będę się krył za żadnym immunitetem. Prokuratura nie chce zakończyć tej sprawy, gdyby chcieli, to już dawno by ją zakończyli - mówi WP Gawłowski.
Gawłowski zdobył mandat senatora w okręgu nr 100 (koszalińsko - szczecinecko - sławieńskim). Zdobył łącznie 44.956 głosów (33,67%). Z kolei jego kontrkandydaci - Krzysztof Nieckarz (PiS) - 44.636 (33,43%) i Krzysztof Berezowski (niezależny) - 43.933 (32,9%).
Przypomnijmy, polityk Platformy jest jednym z oskarżonych m.in. o przestępstwa o charakterze korupcyjnym i pranie brudnych pieniędzy w tzw. aferze melioracyjnej. Akt oskarżenia do szczecińskiego sądu wpłynął 4 lipca. Chodzi o nieprawidłowości przy 26 inwestycjach realizowanych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Gawłowski od początku twierdził, że jest niewinny, a sprawa ma charakter polityczny.
W rozmowie z Wirtualną Polską, polityk twierdzi, że otrzymał ogromny kredyt zaufania od wyborców.
- Oddanie głosu na mnie, po takiej nagonce, jest bezcenne i niezmiernie je szanuję. Wygrana w wyborach przywraca mi wiarę w poczucie sprawiedliwości i jest sygnałem od wyborców, bym się poddawał i nie odpuszczał. Startowałem z własnego komitetu, nie z list Koalicji Obywatelskiej. Mimo to, wyborcy zaufali mi - mówi WP Gawłowski.
- Winston Churchill powiedział, jak wybuchła II wojna światowa, że trzeba umieć przejść przez piekło. To są słowa, które warto, bym sobie sam cytował. W mojej ocenie prokuratura nie chce zakończyć mojej sprawy, bowiem gdyby chciała, to już dawno by zakończyła. Jest tak prowadzona, by jej koniec nastąpił za 10 lat - mówi WP Stanisław Gawłowski.
Wyniki wyborów. Standardy etyczne
Polityk odniósł się również do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który brak większości w Senacie, upatrywał m.in. w tym, że startowały takie osoby, jak Gawłowski.
- Nie mamy bezwzględnej większości w Senacie. Fakt, że nie udało się jej osiągnąć, jest dla partii pewnym problemem. Ale stosujemy pewne reguły. Gdybyśmy stosowali takie standardy jak nasi przeciwnicy, to pewnie mielibyśmy co najmniej remis - powiedział prezes PiS.
W ocenie Gawłowskiego, to wyborcy - poprzez oddanie głosu - oceniają etyczne standardy polityka.
- Gdyby prokuratura w Polsce działała normalnie, to ja tych zarzutów bym nie miał. Szybciej ruszyłaby sprawa spółki "Srebrna" i budowy dwóch wież w Warszawie. A w tej sprawie nic się nie dzieje. Prezes Kaczyński nie ma więc moralnego prawa mówić i wyznaczać standardy, kto powinien startować w wyborach, a kto nie - dodaje polityk PO.
- Po moim wyborze, wśród dziennikarzy pro-PiSowskich pojawiły się głosy, że służby na nowo powinny mojej sprawie przyjrzeć się z bliska. To tylko potwierdza, że to nie są dziennikarze, ale funkcjonariusze partyjni. To nie ma nic wspólnego z państwem prawa. Ale mnie już nie zastraszą - kończy Gawłowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl