Gambia: na koniec ramadanu prezydent rozkazał... masową egzekucję
Powiesić do połowy września wszystkich skazanych na śmierć nakazał na koniec ramadanu Yahya Jammeh, prezydent Gambii, najmniejszego państwa Afryki. Działacze praw człowieka domagają się, by Zachód i Unia Afrykańska powstrzymały Gambijczyka przed egzekucjami.
- Nie pozwolę, by mój kraj miał być terroryzowany przez garstkę oprychów - zabójców, rabusiów, terrorystów, pedofilów, homoseksualistów czy przemytników narkotyków - oświadczył 57-prezydent w telewizyjnym orędziu z okazji święta Id al-Fitr, przypadającego na koniec ramadanu, muzułmańskiego miesiąca postu. - By dać nauczkę przestępcom rozkazałem, by do połowy września powiesić wszystkich, którzy za swoje zbrodnie zostali już skazani na śmierć - dodał.
Przywrócenie kary śmierci
Jammeh doszedł do władzy w Gambii w wyniku bezkrwawego zamachu stanu w 1994 r. Rok później przywrócił karę śmierci zniesioną przez poprzedniego władcę, byłego lekarza weterynarii sir Dawdę Kairabę Jawarę. Według agencji AFP, ostatnią egzekucję w Gambii przeprowadzono w 2007 r., a w celach śmierci w cieszącym się złowrogą sławą więzieniu "Druga mila" przetrzymywanych jest co najmniej 50 skazańców. Wyroki śmierci wykonuje się w Gambii przez powieszenie.
Na śmierć gambijski dyktator każe skazywać swoim sędziom nie tylko pospolitych przestępców, ale także politycznych przeciwników, rywali do władzy. W zeszłym roku na śmierć skazanych zostało ośmiu gambijskich wojskowych, w tym dowódcy armii rządowej i wywiadu, którym Jammeh zarzucił spiskowanie i zdradę.
Tyran Afryki
Panujący od prawie 20 lat i chorobliwie podejrzliwy Jammeh uważany jest za jednego z najbrutalniejszych tyranów w Afryce. Prześladuje i wtrąca do więzienia działaczy politycznej opozycji i dziennikarzy, a rywali do władzy każe skrytobójczo mordować. Co chwila dokonuje czystek we władzach, by pozbywać się konkurentów. Od maja do sierpnia zwolnił ze stanowisk dowódców armii rządowej, gwardii prezydenckiej, marynarki wojennej i pół tuzina generałów z rządowego wojska i wywiadu i porozsyłał ich po świecie jako zastępców ambasadorów.
W ostatnich latach Jammeh wyróżnia się także wrogością wobec homoseksualistów. Podobnie jak w większości krajów afrykańskich, także w Gambii homoseksualizm jest zakazany prawem i karany 14 latami więzienia. Jammeh grozi, że zaostrzy kary. W 2008 r. ostrzegł homoseksualistów, by wynieśli się z Gambii, bo inaczej każe "pościnać im głowy".
Najpierw strzelać - potem pytać
Podstawą dochodów zamieszkanej przez półtora miliona ludzi Gambii jest uprawa orzeszków ziemnych i turystyka. Jammeh twierdzi, że na gambijskie plaże ściągają nie tylko miłośnicy słońca, ale także amatorzy seksu z nieletnimi i dlatego musiał wydać im wojnę. W ostatnich latach Gambia stała się też etapem na kokainowym szlaku wiodącym z Ameryki Południowej do Europy.
W maju Jammeh rozkazał dowódcom swojej policji, by widząc przestępców, najpierw strzelali, a dopiero potem zadawali pytania. - A jak się komuś to nie będzie podobało, powiedzcie, żeby przyszli na skargę do mnie - zapowiedział. - Nie będziemy tu znosić żadnej hołoty, ani czarnej, ani białej.
W styczniu gambijski satrapa ubiegał się o stanowisko przewodniczącego Unii Afrykańskiej. Na prośbę afrykańskich kolegów po fachu, naciskanych przez działaczy praw człowieka, wycofał swoją kandydaturę i ustąpił prezydentowi Beninu.
Przymykanie oczu
Afrykańscy działacze praw człowieka domagają się, by Unia Afrykańska i Zachód powstrzymały Jammeha przed masową egzekucją we wrześniu. - Aż nazbyt długo Afryka przymyka oczy na poczynania tego tyrana - ogłosił Alioune Tiene z dakarskiego Afrykańskiego Zgromadzenia na Rzecz Obrony Praw Człowieka. - Pora powiedzieć: dość.
Kiedy w lutym Zachód naciskał na Jammeha, by powstrzymał swoją niechęć do homoseksualistów, a jego kraj będzie mógł liczyć na większą pomoc zagraniczną, gambijski dyktator odparł: - Wiemy tu jedno - prawa człowieka nie polegają na tym, by mężczyźni zawierali małżeństwa z mężczyznami. Zabierajcie sobie waszą pomoc, jeśli chcecie za nią kupić naszą zgodę na coś, co jest sprzeczne z ludzką naturą. Dopóki tu rządzę, nigdy na to nie pozwolę.
Wojciech Jagielski, PAP