Galaretka po żydowsku
Galaretki z "Jutrzenki" stały się koszernym
przebojem w Izraelu, informuje "Gazeta Pomorska". Ich produkcja
musi się kończyć w piątek przed zachodem słońca.
15.07.2006 | aktual.: 15.07.2006 00:31
Zanim "Jutrzenka" zaczęła eksportować koszerne galaretki "Mella", musiała przejść szczegółowe kontrole. Rabin Akiva Katza z Izraela sprawdzał skąd pochodzą półprodukty i czy ich producenci posiadają certyfikaty koszerności.
Firma musiała także spełnić odpowiednie warunki wytwarzania słodyczy. Okazało się na przykład, że produkcji galaretek "Mella" nie można prowadzić jednocześnie z produkcją popularnych w Polsce żelków, do wytwarzania których stosuje się żelatynę wieprzową. W kulturze żydowskiej natomiast świnia to zwierzę nieczyste. Żelatyny wieprzowej nie można nawet przechowywać w pobliżu linii produkcyjnej koszernych produktów.
Proces wytwarzania koszernych galaretek zazwyczaj rozpoczyna się w poniedziałek. Przed jego uruchomieniem przedstawiciele rabinatu przeprowadzają kontrolę linii produkcyjnych. Dopiero po ich zgodzie może ruszyć cały proces produkcyjny. Towar musi być gotowy przed zachodem słońca w piątek. Jeżeli do tego czasu zakład nie zdąży go wytworzyć, produkcję trzeba przerwać z uwagi na szabas.
Choć koszerna żywność jest pracochłonna i wymaga zachowania surowych reguł, to za granicą uzyskuje nawet dwukrotnie wyższą cenę od towarów niekoszernych. Dlatego jest to opłacalny biznes, pisze "Gazeta Pomorska". (PAP)