Wiceminister finansów Artur Soboń, razem z kilkoma innymi osobami z kierownictwa resortu, został wpisany na listę doradców podatkowych. Nie zdawali egzaminu - wykorzystali furtkę w przepisach. Tych, którzy tego nie zrobili, Soboń pociesza: mają "dzięki temu nieporównywalnie większą wiedzę" od niego.
"Które pytanie na egzaminie dla doradców podatkowych było dla Pana najtrudniejsze i kiedy zdawał Pan egzamin?" - zapytaliśmy kilka dni temu wiceministra finansów Artura Sobonia.
Polityk PiS nie odpowiedział na nasze pytanie. Być może dlatego, że - jak ustaliliśmy - żadnego egzaminu nie musiał zdawać. Na listę doradców podatkowych został wpisany dzięki furtce w przepisach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłumaczył się z błędu rządu. Mówił o chrzcie Polski i Chinach
Furtka w ustawie
Doradcy podatkowi mają dziś w Polsce mnóstwo pracy. Ciągłe zmiany przepisów sprawiają, że z ich usług korzysta coraz więcej klientów, zarówno firm, jak i osób prywatnych. Wynagrodzenia doradców są wysokie – od kilkunastu tysięcy złotych wzwyż. Czasami bardzo wysoko wzwyż.
Ale też praca doradców wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Muszą łączyć wiedzę z zakresu prawa i finansów. Mogą doradzać w kwestiach podatkowych, nadzorować prowadzenie ksiąg podatkowych, przeprowadzać audyty, a także reprezentować klientów w sprawach podatkowych przed organami administracji państwowej.
Dlatego zawód doradcy podatkowego jest ściśle regulowany. Mogą go uprawiać tylko ludzie wpisani na listę prowadzoną przez Krajową Izbę Doradców Podatkowych.
Podstawowym sposobem, by trafić listę, jest zdanie państwowego egzaminu. Za jego przeprowadzanie odpowiada Państwowa Komisja Egzaminacyjna do Spraw Doradztwa Podatkowego, którą raz na cztery lata powołuje minister finansów.
Zasiada w niej 60 osób: 20 wskazanych przez ministra, 20 wybieranych spośród członków Krajowej Rady Doradców Podatkowych, 10 sędziów i 10 przedstawicieli środowisk naukowych.
Sam egzamin należy do wyjątkowo trudnych. Składa się z części pisemnej i ustnej. Najpierw w ciągu 100 minut trzeba odpowiedzieć na 100 pytań i sporządzić projekt wystąpienia do organu podatkowego albo do sądu.
W części ustnej odpowiada się na 10 pytań z wylosowanego zestawu. Materiał egzaminacyjny obejmuje m.in. polskie prawo podatkowe, podstawy międzynarodowego prawa podatkowego, prawo celne, prawo karne skarbowe, rachunkowość, ewidencję podatkową i zasady prowadzenia ksiąg podatkowych, analizę podatkową oraz etykę zawodową. Opłata za egzamin wynosi 1800 zł.
Ale ustawodawca zostawił kilka furtek, dzięki którym na listę doradców można dostać się bez egzaminu. Mogą na nią trafić np. "osoby, które są członkami Państwowej Komisji Egzaminacyjnej do Spraw Doradztwa Podatkowego".
Z tej właśnie furtki skorzystali Artur Soboń i jego współpracownicy z resortu. Najpierw minister finansów powołał ich do komisji egzaminacyjnej, a następnie zostali wpisani na listę doradców podatkowych prowadzoną przez Krajową Izbę Doradców Podatkowych.
Jak wynika z bazy KIDP, wiceminister Soboń znalazł się na liście 17 kwietnia 2023 r. Tego samego dnia do listy dopisani zostali też Anna Chałupa, zastępca szefa Krajowej Administracji Skarbowej i Leszek Syguła, dyrektor Departamentu Kluczowych Podmiotów w resorcie finansów.
Wcześniej (w styczniu 2023 r.) w tym samym trybie na listę KIDP trafili Joanna Węgrzyn oraz Tomasz Kacprzak, zastępcy dyrektora Departamentu Polityki Podatkowej w ministerstwie. Ich dyrektorem jest Marcin Lachowicz, obecny szef komisji egzaminującej przyszłych doradców.
Soboń: rynek zweryfikuje
Jak wspomnieliśmy, Artur Soboń nie odpowiedział nam, jakie było najtrudniejsze pytanie na tegorocznym egzaminie dla doradców podatkowych. Ale oddzwonił.
Kilkukrotnie powtarzał, że we wpisaniu na listę bez egzaminu nie ma nic nadzwyczajnego. - Istnieje taki tryb. I jest to w pełni legalne. Zajmując się w rządzie podatkami, skorzystałem z tego trybu – mówił.
Zapytaliśmy więc, czy uważa, czy korzystanie z ustawowej furtki jest w porządku wobec ludzi, którzy musieli uczyć się do ciężkich egzaminów i płacić (czasami kilka razy) za egzamin. I czy nie jest to wykorzystywanie funkcji publicznej dla ułatwienia sobie przyszłej kariery zawodowej.
- Uważam, że bardzo często mają dzięki temu nieporównywalnie większą wiedzę ode mnie. I to jest najważniejsze. Ale jeśli ten tryb [wpisania na listę bez egzaminu – red.] jest, a nie ja go wprowadzałem, to jest on równorzędny wobec innych sposobów uzyskania wpisu na listę. I tyle. Nie dyskutuję z tym trybem, on obowiązuje od lat, nie ja go wymyśliłem, nie ja jedyny z niego skorzystałem - przekonywał Soboń. Dodał też, że "rynek weryfikuje" doradców.
Jak wyjaśniał, w taki sposób jak on na listę doradców podatkowych trafiły wcześniej co najmniej 44 osoby, m.in. politycy - jak Janusz Cichoń, w przeszłości wiceminister finansów w rządzie PO, a dziś poseł tej partii. Biuro prasowe ministerstwa doprecyzowało potem w mailu, że z możliwości wejścia do zawodu doradcy przez zasiadanie w komisji egzaminującej kandydatów na doradców skorzystało co najmniej ośmiu ministrów lub wiceministrów. Biuro zastrzegło jednak, że ministerstwo nie prowadzi takiej ewidencji.
Janusz Cichoń rzeczywiście dostał się na listę dzięki furtce w przepisach, ale jak nas poinformował, zrezygnował z członkostwa w KIDP i nie jest już doradcą podatkowym. Na liście znaleźliśmy za to m.in. Jana Sarnowskiego, wiceministra finansów w latach 2019-2020. Został wpisany w 2020 r.
W tym samym roku doradcą został też Marian Banaś, były minister finansów, obecnie prezes Najwyższej Izby Kontroli. Gdy o sprawie Banasia pisały wówczas media, Ministerstwo Finansów informowało, że "rozważy modyfikację przepisów", które umożliwiają wpisanie na listę doradców podatkowych członków komisji egzaminującej kandydatów na doradców. Ale od trzech lat nic się w tej sprawie nie zmieniło.
Artur Soboń, mimo że jest członkiem komisji egzaminacyjnej od października 2022 r., nie brał udziału w ani jednym egzaminie na doradcę podatkowego. Nie ma go też na zdjęciach ze ślubowania nowych doradców, które zamieściła na swojej stronie Krajowa Izba Doradców Podatkowych. Wiceminister tłumaczy, że ślubowanie złożył zdalnie.
Zapytaliśmy Sobonia, czy to, że wpisał się na listę doradców podatkowych, oznacza, że planuje zmiany w karierze zawodowej. - Nie planuję na razie wykorzystywać tych uprawnień w praktyce. Nigdy nie wiadomo, co się w życiu przyda, ale na teraz nie mam żadnego planu związanego z byciem doradcą i nie planuję żadnych zmian zawodowych. Na pewno nie rezygnuję z pracy w rządzie – odparł wiceminister.
Doradcy: to wykorzystywanie funkcji
Doradcy podatkowi, z którymi rozmawialiśmy, bardzo krytycznie oceniają sposób, w jaki wiceminister dostał się na listę KIDP.
- Formalnie wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Ale to jest wykorzystywanie swoich funkcji. I uważam, że ta furtka powinna zostać zlikwidowana - przekonuje Radomir Szaraniec, członek Krajowej Rady Doradców Podatkowych.
I wskazuje, że wejście do zawodu bez egzaminu może rodzić poważne problemy.
- Czy osoby, które uzyskały wpis w ten sposób, faktycznie mają odpowiednią wiedzę? To już pozostawiam sumieniu pana ministra i jego podwładnych. Ale proszę wziąć pod uwagę, jeżeli będą one wykonywać zawód, to będą ponosić pełną odpowiedzialność, także dyscyplinarną, za swoją działalność.
Adam Mariański, doradca podatkowy, przewodniczący Krajowej Izby Doradców Podatkowych poprzedniej kadencji mówi: - Jestem zdecydowanym przeciwnikiem tego mechanizmu. Gdy byłem przewodniczącym KIDP, postulowaliśmy uchylenie tych przepisów na spotkaniach z ministerstwem, tak żeby wyeliminować tę formę preferowania urzędników ministerstwa. Przecież takich przepisów nie ma w przypadku innych profesji. Pracownik Ministerstwa Sprawiedliwości nie może, ot tak, zostać adwokatem albo radcą prawnym z tytułu pracy w resorcie.
Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski