Fundacje poprawią transparentność polityki? "Działają obok politycznego ringu"
Nieco na marginesie odrzuconego sprawozdania finansowego PiS powróciła szersza dyskusja o finansowaniu imprez okołopolitycznych - także takich jak Campus Polska Przyszłości. Nie przypadkiem - pisze dla Wirtualnej Polski prof. Sławomir Sowiński.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Nowa, merytoryczna, a nie tylko księgowa optyka Państwowej Komisji Wyborczej w tym zakresie, tworząc nowe standardy, stawia szereg pytań, od których nie uciekną także politycy z innych niż PiS ugrupowań.
Nowe okulary PKW. Od roli księgowego do aktywnego arbitra
Nowa optyka PKW w zakresie sprawdzania wydatków komitetów wyborczych, z którą tak boleśnie zderzyło się Prawo i Sprawiedliwość, polega z grubsza na wyjściu wyborczego regulatora poza pozycję księgowego, w kierunku roli aktywnego arbitra, przyglądającego się z uwagą nie tylko dokumentom, ale też faktycznym działaniom poszczególnych aktorów biorących udział w wyborczym wyścigu.
Przyczyny tej dość fundamentalnej zmiany są zapewne złożone. Jedni widzą je w nowym upolitycznionym sposobie wyłaniania PKW, do czego w roku 2018 doprowadził zresztą sam PiS, inni mówią o fundamentalnie nieczystej grze PiS-u, na którą PKW nie mogła być po prostu obojętna.
Tak czy inaczej, PKW, która w przeszłości dotkliwie karała PSL czy Nowoczesną za błędy stricte księgowe, w roku 2024 postanowiła wypunktować PiS-owi między innymi uprawianie kampanijnej agitacji na forach innych, niż te finansowane przez komitet wyborczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To nowe podejście stawia jednak także pytania szersze, dotyczące również innych niż PiS-u imprez okołopolitycznych, na których tak chętnie lubią występować politycy.
Campus publiczny czy polityczny?
I stąd właśnie przypomniano pytania, a nawet wątpliwości, dotyczące finansowania, głośnego w polskiej polityce wydarzenia, jakim od czterech lat jest Campus Polska Przyszłości. Ta organizowana przez fundację impreza, formalnie ma niewątpliwie status publiczny. Jeśli jednak spojrzeć na nią przez nowe okulary PKW, to trudno nie dostrzec, także jej polityczności. Występujący na niej wszak powszechnie rozpoznawalni - dość niechętni PiS-owi politycy - dość otwarcie agitują na rzecz swych politycznych pomysłów czy programów.
To zaś rodzi pytanie przynajmniej podwójne. Czy takie okołopolityczne, a w jakimś sensie okołopartyjne imprezy powinny być finansowane z publicznych środków samorządów, które w tym roku, dość szeroko wsparły Campus? Na marginesie, za kuriozalne uznać należy sugestie niektórych polityków Koalicji 15 października, że środki samorządowe wspierające Campus nie są publiczne.
I po drugie, czy Campus odbywający się w czasie kampanii wyborczej – a tak było w roku 2023 – nie stał się dla występujących na nim polityków areną wyborczą? Dokładnie tak samo, jak Pikniki Wojskowe, które słusznie wypunktowała PiS-wi PKW, w jego odrzuconym sprawozdaniu finansowym?
Władzy wolno mniej
Pozostawiając prawny aspekt tych pytań prawnikom, w sensie bardziej ogólnym, zauważyć wypada, że granicę między tym, co publiczne, a tym, co stricte polityczne, precyzyjnie wyznaczyć trudno. Trudno bowiem dokładnie określić, co na publicznych imprezach takich jak Campus mogą, a czego nie powinni, występujący na nich czynni politycy.
Zobacz też: Jedna kampania, trzy batalie [OPINIA]
Przy całej jednak złożoności tej sprawy, odnosząc się do kwestii finansowych, szczególnej powściągliwości w sięganiu po publiczne wsparcie, oczekiwać można i należy przede wszystkim od środowisk politycznych sprawujących aktualnie władzę.
W momencie bowiem gdy ze środków publicznych, na przykład samorządowych, wspierane są wydarzenia polityków związanych z opozycją, trudniej formułować podejrzenia o nadużywanie władzy, czy polityczny klientelizm. Inaczej gdy wsparciem samorządów, czy – jak było to za władzy PiS na przykład spółek Skarbu Państwa – cieszą się formaty i wydarzenia, sprzyjające programowo władzy, bądź będące forum, na którym władza się de facto promuje. Wtedy od pytań i wątpliwości takich nie sposób uciec.
Kampania, czas szczególnej ostrożności
Po drugie, nowa optyka kontrolna PKW sprawia, że szczególnej pryncypialności wymagać należy od polityków zwłaszcza w czasie kampanii wyborczej.
W perspektywie, którą słusznie chyba przyjęła PKW, każdą bowiem formę agitacji polityków w czasie kampanii wyborczej, uznać należy za prowadzenie tej kampanii, które zgodnie z Kodeksem wyborczym finansowane być powinno wyłącznie ze środków poszczególnych komitetów wyborczych.
I choć także tu trudno po aptekarsku określić, co w czasie kampanii wyborczej wolno na przykład kandydującemu w niej ministrowi i kiedy jeszcze jest on urzędnikiem, a kiedy staje się politykiem, PKW kreśli tu nową nieprzekraczalną granicę.
A jest nią agitacja w tym szczególnym czasie polityków – zwłaszcza niebędących urzędnikami – na imprezach o wydźwięku politycznym, ale finansowanych z innych niż kampanijne źródeł. Stąd właśnie decyzja PKW ws. odrzucenia sprawozdania PiS-u z roku 2023, stąd pytania o Campus z roku 2023 i występy na nim polityków ówczesnej opozycji.
Z nową optyką patrzeć na ręce wszystkim
W związku z tym mamy prawo oczekiwać, że PKW - w swym nowym surowszym spojrzeniu, z równą wnikliwością jak działaniom polityków PiS, przyglądać się będzie podobnym aktywnościom polityków innych ugrupowań. I jeśli nawet ich sprawozdania za kampanię roku 2023 zostały już przyjęte, mamy prawo od wyborczego arbitra oczekiwać jasnej odpowiedzi na pytanie: czym z punktu widzenia finansowania kampanii wyborczej roku 2023 różniły się - w jej trakcie - wystąpienia polityków PiS na Piknikach Wojskowych, od wystąpień polityków ówczesnej opozycji na Campusie?
Wnosząc z werdyktów PKW, jakieś istotne różnice przecież być muszą. Ale dobrze, żebyśmy zostali o nich poinformowani.
Domniemanie obiektywności wyborczego arbitra, którym ma być PKW, to bowiem - na dość brutalnym boisku polskiej polityki - wartość zgoła bezcenna. I gdyby jej autorytet miał podzielić los autorytetu Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego czy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, to byłaby to dla polskiej demokracji wiadomość fatalna. Nie tylko w kontekście nadchodzącej prezydenckiej batalii.
Czas na polskie fundacje polityczne
Na koniec słowo rekomendacji. Sformułowane wyżej zastrzeżenia rodzić mogą pytanie zasadnicze: jak właściwie finansowane być powinny okołopolityczne imprezy edukacyjne, takie choćby jak Campus. Wydarzenia, które nie mieszcząc się w partyjnych ryzach i budżetach, nadają jednocześnie polityce jakiś oddech, świeżość, atrakcyjność.
Jedną z podpowiedzi jest praktykowany u naszego zachodniego sąsiada model fundacji politycznych. Każda właściwie z liczących się niemieckich partii, ma bliską sobie, finansowaną przez państwo, fundację polityczną. W przypadku CDU jest to Fundacja Konrada Adenauera, w przypadku SPD Fundacja Friedricha Eberta, a w przypadku FDP Fundacja Friedricha Naumana. Instytucje te, inaczej niż współpracujące z nimi partie, działając nieco obok politycznego ringu, prowadzą działalność edukacyjną, ekspercką czy popularyzatorską, dzięki której polityka wydaje się ciekawsza, a partie zyskują lepszy dostęp do ekspertów, wyborców i mogą łatwiej budować swoje przyszłe elity. Wszystko dzieje się transparentnie, ze środków niemieckiego budżetu.
Gdyby więc na przykład Campus Polska Przyszłości finansowany był przez oficjalną polską fundację KO, a jego prawicowy odpowiednik – jeśli powstanie - przez oficjalną fundację PiS-u czy Konfederacji, duża część wątpliwości, o których wyżej, byłaby rozwiana.
Powie ktoś, że to rozwiązanie generuje dodatkowe koszty. Ogólnie odpowiedzieć można tak: wysoka jakość demokracji jest kosztowna, to prawda. Ale jej brak kosztowny jest znacznie bardziej. Pora więc wrócić do projektów w tym zakresie, dyskutowanych już w roku 2012.
Prof. Sławomir Sowiński dla Wirtualnej Polski
*Prof. Sławomir Sowiński jest politologiem z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW, specjalizuje się w badaniach nad polityką i religią oraz współczesnymi procesami politycznymi. Autor książki "Boskie, cesarskie, publiczne. Debata o legitymizacji Kościoła katolickiego w Polsce w sferze publicznej w latach 1989-2010".