Rachunek grozy. Fundacja z Łodzi musi zapłacić 94 tys. zł. "Polska to kraj absurdów"
93 447 zł - tyle wynosi kwota za dwumiesięczne zużycie gazu, którą musi zapłacić łódzka fundacja prowadzące rodzinne domy dziecka. Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids, apeluje do premiera: "Skoro tak rządzicie, to zapłaćcie ten rachunek!".
Na adres łódzkiej Fundacji Happy Kids przyszła niedawno faktura za zużycie gazu. Kwota za ostatnie dwa miesiące ścięła pracowników fundacji z nóg. Do zapłaty jest blisko 94 tys. złotych tylko dlatego, że domy dziecka są rozliczane jak przedsiębiorstwa. Sytuacją denerwuje się prezes Fundacji Happy Kids, Aleksander Kartasiński, który zaapelował do premiera, by ten sam zapłacił rachunek. - Wpadnijcie powiedzieć naszym dzieciom, dlaczego zaraz będą miały mróz w domach. Bo my nie mamy odwagi im tego przekazać - mówi Interii.
Zapominają o najsłabszych. "Czuję złość i bezsilność"
Fundacja Happy Kids działa od 21 lat. Obecnie prowadzi 17 rodzinnych domów dziecka, zapewniając schronienie 138 dzieciom. Dalsze działanie, za sprawą wystawionej faktury, wisi na włosku.
- Kwota do zapłaty do 93 447 zł. W tamtym roku za dokładnie te same dwa miesiące płaciliśmy 26 tys. zł. Liczba domów ta sama, dzieci w nich mieszkających też. Rok temu poszczególne rachunki na dwa, trzy tysiące. Dziś kolejne faktury na 7, 8 czy 11 tys. zł. Zużycie? Liczyłem. Na bardzo podobnym poziomie – wylicza Kartasiński w rozmowie z Interią.
Pracownicy nie kryją irytacji. - Czuję ogromną złość i bezsilność. Bezsilność, która powoduje, że człowiek zaczyna wątpić w to, co robi. Wydawałoby się, że są rzeczy, które dla wszystkich powinny być oczywiste, ale okazuje się, że chyba jednak nie są. Ktoś w pogoni za władzą, nagle zapomina, że gdzieś na dole są ludzie – ocenia prezes fundacji.
Polska "to kraj absurdów"
Powodem wysokich rachunków są stawki, które dla organizacji pożytku publicznego są takie same jak dla firmy prowadzącej działalność gospodarczą. - Organizacje funkcjonujące typowo non-profit potraktowane zostały przez system jako przedsiębiorstwo, które odlewa stal, produkuje czołgi czy karabiny - mówi Kartasiński.
Prezes fundacji przekonuje, że sytuacja jest tym tragiczniejsza, że piekarnie zostały objęte 35 proc. obniżką, podczas gdy organizacje non-profit, niezarabiające ani złotówki, muszą zapłacić 100 proc. kosztów. - To jest kraj absurdów, w którym przykryte pięknymi hasłami, kryją się tragedie ludzkie.
Bezduszny koncern
Kwota, na którą opiewa faktura, jest barierą nie do pokonania dla łódzkiej fundacji. Próbowała ona znaleźć pomoc u dostawcy gazu – firmy PGNiG. - W piśmie napisali, że takie umowy podpisaliśmy, to tak mamy. Kiedy podpisywaliśmy te umowy, to nie oferowali nam żadnych innych możliwości, zmuszając stowarzyszenia i fundacje do podpisywania umów na zasadach dotyczących odbiorców nieindywidualnych – relacjonuje prezes Kartasiński.
Dodatkowo fundacja wystąpiła do koncernu z prośbą o modyfikację formuły rozliczenia. W odpowiedzi PGNiG poinformowała, że takie działanie jest niemożliwe.
Akt rozpaczy. Listy do premiera, prezydenta i ministrów
Wspomniana faktura za gaz nie jest jedyną, która przyszła na adres fundacji. W skrzynce pocztowej pojawiły się kolejne - również z pięciocyfrową kwotą do zapłaty. Fundacja nie jest pewna swojej przyszłości.
Niepewna sytuacja doprowadziła Kartasińskiego do podjęcia ostatniej próby. Napisał on list do prezydenta, premiera, ministrów, posłów, senatorów oraz do prezesów i dyrektorów spółek, taki jak: PGNiG, PGE i PKN Orlen.
"Do wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób uczestniczą w tym cyrku, nazywanym Polskim Ładem lub dżungli, którą można nazwać polską gospodarką. Wzywamy Was do przekazania darowizn na zbiórkę, której celem jest zapłata rachunków, które obecnie wystawiliście" - napisano w liście.
Źródło: interia.pl