Frekwencja jawna, politycy komentują
"To upokarzające doświadczenie dla Sejmu, dla praworządności i dla polskiego parlamentaryzmu" - powiedział szef koła Ruchu Katolicko-Narodowego Antoni Macierewicz po tym, jak Sejm przyjął nowelizację ustawy o referendum.
10.05.2003 | aktual.: 10.05.2003 19:44
Macierewicz uważa, że podczas prac nad zmianami w ustawie złamano regulamin Sejmu i prawo opozycji do głosu. "Istotą tego, co się działo w piątek na komisji ustawodawczej, było to, że poseł Kalisz udzielał głosu tylko zwolennikom Unii Europejskiej. Zwolennicy poprawek nie byli dopuszczani do głosu" - powiedział Macierewicz.
Dobrze, że nowelizacja została uchwalona; trudno było sobie wyobrazić dwudniowe referendum bez podawania informacji o frekwencji - uważa Kazimierz Marcinkiewicz (PiS).
"Udało się też zwalczyć niezdrową destrukcję, niedobrą dla polskiego parlamentaryzmu" - powiedział Marcinkiewicz po głosowaniach w Sejmie.
Szef Platformy Obywatelskiej, wicemarszałek Sejmu Donald Tusk powiedział, że jest zadowolony, choć bez satysfakcji, z przyjęcia nowelizacji umożliwiającej podanie frekwencji po pierwszym dniu referendum unijnego.
"Udało się uchwalić nowelizację, mimo męczarni z posłem Pękiem i jego kolegami, którzy chcieli to wszystko wywrócić. Kosztowało to bardzo wiele pracy, wysiłku, nerwów" - powiedział Tusk.
Platforma była inicjatorem zmian w ustawie, zmierzających do umożliwienia podawania frekwencji w czasie trwania referendum. "Trudno mówić o satysfakcji po tak kompromitującym spektaklu grupki posłów, która usiłowała sparaliżować prace" - zaznaczył Tusk. "Coraz częściej przychodzi nam się wstydzić, że prezentujemy ten sam zawód, co poseł Pęk, czyli zawód posła" - ocenił. Bogdan Pęk (LPR) był autorem 308 poprawek do tej nowelizacji. Sejm odrzucił wszystkie.
Liga Polskich Rodzin próbowała robić kolejną zadymę, a kiedy nie wyszło, to po prostu nas zostawiła z ich bzdurnymi poprawkami, a sama poszła do domu - tak wydarzenia w Sejmie skomentował wiceprezes PSL Eugeniusz Kłopotek.
Posłowie LPR, przed głosowaniem ponad 300 poprawek do nowelizacji ustawy o referendum, opuścili salę obrad na znak protestu przeciw trybowi prac nad projektem.
Komisja ustawodawcza słusznie ograniczyła możliwości wypowiedzi i zadawania pytań podczas prac nad poprawkami do nowelizacji ustawy o referendum ogólnokrajowym - ocenił poseł Samoobrony Krzysztof Filipek. Jak dodał, poseł LPR Bogdan Pęk dał tylko wszystkim dużo pracy, a sam poszedł do domu.
"Cieszę się, że ustawa została przyjęta w takim kształcie, który daje gwarancję na to, że referendum będzie dobrze przeprowadzone, zgodnie z prawem, oraz że ze względu na logikę dwudniowego głosowania będzie można ujawnić frekwencję" - powiedział sekretarz generalny SLD Marek Dyduch.
Dyduch odniósł się też do przebiegu głosowania i poprawek zgłoszonych przez posła LPR Bogdana Pęk. "To było dziwne głosowanie" - uważa. Jego zdaniem cała praca nad ustawą była zgodna zarówno z porządkiem prawnym, jak i regulaminem Sejmu.
Polityk Sojuszu dodał, że były wątpliwości co do niektórych poprawek dotyczących "czytelności ochrony" między pierwszym a drugim dniem głosowania. Ale, jak podkreślił, pozostałe poprawki były dziwne: a to przecinek, a to dopisek do zdania.
"Było widać obstrukcję kolegów z LPR, a szum był tak ogromny w stosunku do tak błahych poprawek, że to było zadziwiające" - podkreślił Dyduch.