"Frankowski zmienił stanowisko z cywilnego na wojskowe"
Zmiana stanowiska z cywilnego na wojskowe -
tak prokuratura tłumaczy, czemu funkcji szefa wydziału ds.
przestępczości zorganizowanej oddziału Naczelnej Prokuratury
Wojskowej z siedzibą w Poznaniu nie pełni już prok. Karol
Frankowski, który prowadził śledztwo ws. Nangar Khel.
11.07.2008 | aktual.: 11.07.2008 16:55
Naczelna Prokuratura Wojskowa (NPW) podała, że Frankowskiemu 10 października 2007 r. powierzono "czasowe pełnienie obowiązków" szefa tego wydziału do 31 stycznia 2008 r.
"Tym samym od dnia 1 lutego tego roku pan prokurator Karol Frankowski nie pełnił funkcji szefa wydziału. Z racji zajmowanego stanowiska prokuratora NPW oraz posiadanego doświadczenia zawodowego koordynował pracę prokuratorów wydziału II, prowadząc śledztwo przeciwko siedmiu żołnierzom podejrzanym o popełnienie zbrodni określonych w rozdziale XVI kodeksu karnego" - podano w komunikacie NPW. Po południu powtórzono to na specjalnej konferencji prasowej.
Jak poinformowano, w związku ze zmianą w etacie NPW, która wpłynęła do prokuratury 9 lipca, dotychczas cywilne stanowisko szefa wydziału II oddziału ds. przestępczości zorganizowanej NPW z siedzibą w Poznaniu zostało zamienione na stanowisko wojskowe.
"Informację tę przesłano do wydziału II w Poznaniu i nie należy jej wiązać ze zmianą personalną na stanowisku szefa wydziału, które formalnie nie było obsadzone" - zaznaczono.
Jak podkreślił zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego gen. Zbigniew Woźniak, 10 lipca 2008 r. nie doszło do zmiany statusu Frankowskiego, który w dalszym ciągu zajmuje stanowisko prokuratora NPW. Wskazano, że 10 lipca Frankowski "otrzymał zgodę na wykorzystanie zaległego urlopu wypoczynkowego od dnia 14 lipca".
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, na konferencji potwierdzono, że w piątek usunięto uchybienie aktu oskarżenia przeciw siedmiu żołnierzom z Afganistanu, polegające na niedołączeniu do aktu oskarżenia listy zawierającej dane adresowe osób, których wezwania na rozprawę żąda oskarżyciel.
Prezes Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie Sławomir Puczyłowski powiedział, że sąd podjął decyzję o zwrocie prokuraturze samego aktu oskarżenia (a nie akt sprawy) w wyniku wstępnej kontroli aktu oskarżenia przez prezesa sądu pod względem formalnym.
Puczyłowski poinformował, że najwcześniej w październiku sąd dokona innej kontroli aktu oskarżenia i kilkudziesięciu tomów sprawy - tym razem pod kątem kompletności materiału dowodowego. To wymaga dokładnej lektury wszystkich akt - tak Puczyłowski uzasadnia taki termin. Podkreślił, że jeśli ta kontrola nie wykaże żadnych braków, proces mógłby się zacząć wkrótce po niej.
Na konferencji prokuratura odniosła się do ostatnich medialnych doniesień ws. śledztwa dotyczącego ostrzału wioski. Jak podał rzecznik NPW płk Jerzy Artymiak, wyemitowane w czwartek przez stacje telewizyjne wypowiedzi mł. chor. Tomasza Świerada, który w Afganistanie był oficerem łącznikowym i podwładnym amerykańskiego płk. Martina Schweitzera, o tym, że nie był przesłuchiwany w sprawie są nieprawdziwe. Na dowód pokazano, podpisane przez żołnierza, ksero protokołu z tej czynności z maja tego roku.
Płk Artymiak wskazał, że żołnierz - zobowiązany wówczas do podania całej wiedzy w sprawie, pod groźbą odpowiedzialności karnej - nie ujawnił istnienia meldunku z nasłuchu radiowego talibów prowadzonego przez wojska amerykańskie 16 sierpnia, o których mówił w telewizji. Talibowie mieli wysyłać komunikaty, że walczą z polskimi żołnierzami. Dowodziłoby to niewinności Polaków.
Jak powiedział rzecznik NPW, z informacji przekazanych prokuraturze przez krajowe i międzynarodowe podmioty proszone o udostępnienie wszelkiej wytworzonej dokumentacji mającej związek ze sprawą, nie wynika, by taki meldunek istniał. Artymiak dodał, że nie wspomniał o nim w toku trzykrotnych przesłuchań dowódca Polskiej Grupy Bojowej ani podlegli mu żołnierze.
Prokuratura zaprzeczyła twierdzeniom mł. chor. Świerada, że Amerykanie prowadzili własne śledztwo ws. ostrzału wioski. Jak przypomniał płk Artymiak, nie ma instytucji prokuratury ISAF-u, a każde państwo ma organy ścigania w ramach własnych kontyngentów narodowych. Żaden kraj na świecie nie zrzeka się jurysdykcji nad swoimi własnymi żołnierzami - podkreślił gen. Woźniak.
Prokuratura oskarżyła siedmiu żołnierzy - sześciu z nich o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia; siódmego o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia. Obecnie wszyscy oskarżeni przebywają na wolności.
W wyniku działań kilku polskich żołnierzy zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat). Trzy inne kobiety - w tym jedna w ciąży, która zakończyła się urodzeniem martwego noworodka - zostały trwale okaleczone.