Francuskie media: na nagraniu z "czarnej skrzynki" A321 słychać eksplozję
Teza o tym, że na pokładzie rosyjskiego samolotu, który rozbił się tuż po starcie z Szarm el-Szejk, doszło do zamachu coraz bardziej się potwierdza - twierdzi France 2, główny kanał francuskiej telewizji publicznej. Jego dziennikarzom udało się dotrzeć do jednego ze śledczych, którzy mają dostęp do "czarnych skrzynek".
- Na nagraniu wyraźnie słychać eksplozję podczas lotu - mówi France 2 śledczy.
France 2 cytuje także wypowiedź innego śledczego, związanego z komisją badającą przyczyny katastrofy A321, który w rozmowie z agencją AFP stwierdził, że "to, co wydarzyło się na pokładzie miało niezwykle brutalny, nagły przebieg".
- Z odczytu danych z rejestratora parametrów lotu wynika, że wszystko było normalnie, absolutnie normalnie i nagle koniec - twierdzi źródło AFP.
Zdaniem śledczego, z którym rozmawiali dziennikarze France 2, ten brak jakichkolwiek sygnałów o awarii ma dowodzić, że eksplozja na pokładzie samolotu, nie miała związku np. z uszkodzeniem silnika, co sugerowano wcześniej.
Śledczy, który rozmawiał z AFP, zwraca także uwagę na układ szczątków samolotu. Wskazywały one na to, że do eksplozji doszło wewnątrz maszyny.
Wersję o bombie na pokładzie rosyjskiego airbusa otwarcie przedstawiają Londyn i Waszyngton. Agencja Reutera, powołując się na zachodnie źródła wywiadowcze, poinformowała, że brytyjskie i amerykańskie służby przechwyciły komunikację elektroniczną ("chatter") sugerującą, że katastrofę rosyjskiego samolotu spowodowała bomba.
Jednak źródła te zastrzegają, że wciąż nie ma niezbitych dowodów na to, że katastrofę spowodowała bomba; nie została wykluczona ewentualność awarii.
W katastrofie Airbusa A321 rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia, znanych też jako Metrojet, do której doszło 31 października po starcie z lotniska Szarm el-Szejk, zginęły wszystkie 224 osoby na pokładzie, w większości turyści wracający do Petersburga z wakacji w Egipcie.