Francuski prokurator broni wyroku dla Le Pen. "To nie jest polityka"
Francuski prokurator Remy Heitz stanowczo odrzuca zarzuty Marine Le Pen, twierdząc, że wyrok sądu nie jest decyzją polityczną. "To decyzja sądowa" - podkreśla.
Co musisz wiedzieć?
- Francuski prokurator Remy Heitz odrzucił krytykę wyroku dla Marine Le Pen, podkreślając, że jest to decyzja wymiaru sprawiedliwości, a nie polityczna.
- Marine Le Pen uznała wyrok za "decyzję polityczną", co spotkało się z reakcją prokuratora, który broni niezależności wymiaru sprawiedliwości.
- Prokurator Heitz zaznaczył, że ataki na sędziów i groźby mogą prowadzić do postępowania karnego.
Dlaczego wyrok dla Le Pen nie jest polityczny?
Francuski prokurator Remy Heitz, jeden z najwyższych rangą przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości we Francji, stanowczo odrzucił krytykę wyroku dla Marine Le Pen. W rozmowie z telewizją RTL podkreślił, że decyzja sądu nie ma charakteru politycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Mentzen unika dziennikarzy. "Jest więcej takich kandydatów"
- Wymiar sprawiedliwości to nie polityka i ta decyzja nie jest decyzją polityczną, lecz sądową, wydaną przez trzech niezależnych i bezstronnych sędziów - powiedział Heitz.
Jakie są konsekwencje ataków na sędziów?
Prokurator Heitz zaznaczył, że werdykt został wydany zgodnie z prawem i przy zastosowaniu prawodawstwa uchwalonego przez parlament. Podkreślił, że atakowanie sędziów i groźby są "niedopuszczalne" i mogą być przedmiotem postępowania karnego.
Sąd skazał w poniedziałek ponad 20 działaczy skrajnej prawicy - byłych eurodeputowanych Frontu Narodowego (poprzednia nazwa RN), ich byłych asystentów, byłych skarbników i specjalistów z zakresu księgowości. Sąd uznał, że doszło do defraudacji środków publicznych, w tym celu istniał cały system, a Le Pen była w jego centrum.
W wywiadzie dla telewizji TF1 Le Pen oświadczyła, że wyrok sądu, który orzekł wobec niej pięcioletni zakaz ubiegania się o funkcje publiczne, nie oznacza "w żaden sposób" jej wycofania się z życia politycznego. Zarzuciła sądowi, że kierował się zamiarem udaremnienia jej udziału w wyborach prezydenckich. - Jeśli to nie jest decyzją polityczną, to nie wiem, co nią jest - oznajmiła. - Uważam, że państwo prawa zostało całkowicie pogwałcone - dodała.