Francuska prasa: historyczny kryzys UE
Prasa francuska wyraża opinię,
że Unia Europejska znalazła się w "historycznym kryzysie" po
fiasku spotkania na szczycie, podczas którego nie udało się
przyjąć budżetu na lata 2007-2013 i po poprzednim szoku, jakim
było podwójne francusko-holenderskie "nie" dla konstytucji UE.
20.06.2005 11:05
Według konserwatywnego dziennika "Le Figaro", Europa wydaje się dziś bardziej niż kiedykolwiek podzielona i osłabiona.
"Konstytucja, symbol politycznej Unii Europejskiej, odłożona na półkę do 2007 roku, brak budżetu na lata 2007-2013, rozszerzenie kwestionowane, wspólna waluta osłabiona. Wielu dyplomatów przyznaje, że dotknęliśmy dna" - pisze "Le Figaro".
Gazeta cytuje anonimowego negocjatora, który spór na szczycie między prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem a premierem Wielkiej Brytanii Tony Blairem uznał za "kłótnię polityczną między dwoma ludźmi, którzy walczą o przywództwo w Europie". Ich starcie skończyło się "gorzkim zwycięstwem" Blaira.
"Nawet jeśli rabat brytyjski jest źle widziany przez wszystkich, brytyjski premier zdołał znaleźć pięciu sojuszników, aby przeciwstawić się ostatecznemu kompromisowi, ocenianemu jako zbyt kosztowny lub zbyt korzystny dla Francji". "Argument Londynu, krytykującego przestarzałą strukturę budżetu unijnego, uzyskał aprobatę wielu delegacji" - pisze "Le Figaro".
Nikt już nie wierzy zapewnieniom Chiraca, że "wspólna polityka rolna, to przyszłość" - dodaje gazeta.
Niezależny lewicowy dziennik "Liberation" zauważa podsumowując szczyt brukselski, że "w trzy tygodnie po podwójnym 'nie' francusko-holenderskim mamy kryzys, który pogłębia się z biegiem czasu. Do kryzysu politycznego '25' dodała kryzys budżetowy".
Wszyscy uczestnicy ostatniego szczytu w Brukseli uznali, że wstrząs budżetowy jest w istocie starciem między dwiema koncepcjami Europy. Koncepcje te sformułował kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, którego cytuje francuski dziennik: "Czy chcemy rynku wyposażonego w pewne instrumenty czy unii politycznej, w której istnieje solidarność między słabymi i mocnymi".
Według Londynu, "podział przebiega między tymi, którzy chcą Unii zdolnej stawić czoło swej przyszłości i tymi, którzy chcą Unii pogrążonej w przeszłości". Anglicy kpią z Chiraca, który określa wspólną politykę rolną jako "politykę przyszłości" - pisze "Liberation".
"Przyszłość tej polityki, która pochłania 40 proc. budżetu unijnego i utrzymuje pod kroplówką rolników od 50 lat, była główna przeszkodą na szczycie. Blair wykorzystał osłabienie Chiraca, by powiązać przyszłość rabatu z budżetem unijnym, z kompletną przebudową struktury wydatków wspólnotowych. Nawet jeśli ten manewr nie powiódł się doraźnie, Londyn zdołał postawić na porządku dziennym sprawę końca wspólnej polityki rolnej: już nikt, poza Francją, nie kwestionuje konieczności przeorientowania budżetu unijnego".
Zdaniem "Liberation", budżet na lata 2007-2013 mija się z wyzwaniami, na jakie powinna odpowiedzieć Unia dwudziestu pięciu członków. Przywódcy państw i rządów UE są dziś zobowiązani zastanowić się nad projektem europejskim - pisze gazeta.