ŚwiatFranciszkanie apelują o bezpieczeństwo w Betlejem

Franciszkanie apelują o bezpieczeństwo w Betlejem

17.04.2002 19:07, aktualizacja: 22.06.2002 14:29

Jedenastu najwyższych przełożonych zakonu franciszkanów - z Polski, Czech i Słowacji - zaapelowało w środę do ambasadorów Palestyny i Izraela o natychmiastową ingerencję, która zagwarantowałaby franciszkanom z Betlejem bezpieczeństwo i warunki do pełnienia ich misji.

Przełożeni franciszkańscy podkreślili, że czynią to jako duchowi synowie świętego Franciszka z Asyżu - człowieka pokoju, dobra i sprawiedliwości i dlatego deklarują gotowość udziału we wszelkich zabiegach na rzecz dialogu.

Wypowiadamy nasz zdecydowany głos na rzecz prawdziwego i rzeczywistego pokoju, a także sprawiedliwości dla każdego mieszkańca Ziemi Świętej - czytamy w piśmie sygnowanym przez ojca Józefa Czurę, przewodniczącego Zachodnio-Słowiańskiej Konferencji Ministrów Prowincjalnych Franciszkanów.

Ojciec Seweryn Lubecki, polski franciszkanin przebywający na terenie betlejemskiej Bazyliki powiedział w środę, że zarówno wśród ukrywających się Palestyńczyków, jak i wśród oblegających ją żołnierzy izraelskich panuje coraz większe zrezygnowanie.

Teraz to jest taki okres oczekiwania, każda ze stron myśli o tym, co się stanie, jakie może być zakończenie tej sprawy, czy dojdzie do jakiegoś porozumienia - stwierdził.

Mamy nadzieję, że może w ciągu najbliższych dni - mówi się o spotkaniu między Palestyńczykami a rządem izraelskim - dojdzie to tego spotkania i uda się przynajmniej rozwiązać problem bazyliki - mówił zakonnik.

Panuje sytuacja zastoju, nie wiadomo, czego się spodziewać. Myślę, że panuje pewne zrezygnowanie z jednej i z drugiej strony - uważa o. Lubecki. Frnciszkanin zapewnił, że wtorkowa strzelanina wokół bazyliki nie wzmogła jakoś szczególnie atmosfery nerwowości wśród Palestyńczyków wewnątrz bazyliki. Gdy chodzi o Palestyńczyków - ja zawsze to podkreślałem - z ich strony nie groziło nam do tej pory jakieś większe niebezpieczeństwo, może na początku, kiedy zajęli klasztor. W tej chwili nie ma już ich na terenie klasztoru, są na terenie Bazyliki Bożego Narodzenia - powiedział ojciec Lubecki.

Przylegający do bazyliki klasztor franciszkanów pozbawiony jest prądu i wody. Jak powiedział polski franciszkanin, jest ciężko, ale jakoś sobie radzimy, jak do tej pory nikt nie głoduje ani nie umiera z pragnienia; jeżeli sytuacja miałaby się przedłużyć, trudno powiedzieć co się stanie.

Ojciec Lubecki ma nadzieję, że w wyniku bliskowschodniej wizyty amerykańskiego sekretarza stanu Colina Powella problem bazyliki zostanie w najbliższych dniach rozwiązany.

Powell powiedział, że osobiście jest zainteresowany sytuacją wokół Bazyliki Bożego Narodzenia i spróbuje ten problem rozwiązać. Czy tak się stanie - zobaczymy, wiadomo, że nie może to trwać w nieskończoność - powiedział.

Mało prawdopodobny jest więc obecnie izraelski szturm czy jakaś akcja sił specjalnych. Trudno teraz brać pod uwagę taki scenariusz. Myślę, że sami Izraelczycy zdają sobie sprawę, że jest to rzecz nierealna w tej chwili - ocenia franciszkanin.

W otoczonych przez wojska izraelskie budynkach bazyliki i sąsiadującego z nim klasztoru od 2 kwietnia ukrywa się ponad 200, w większości uzbrojonych, Palestyńczyków. Przebywa tam kilkudziesięciu zakonników, w tym 40 franciszkanów.

Współgospodarzami bazyliki są również prawosławni Grecy i Ormianie. (IAR/PAP, and)

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także