Fotyga: żałuję, jeśli źle mnie zrozumiano
Minister spraw zagranicznych Anna Fotyga
spotkała się w piątek wieczorem z posłami Komisji Spraw
Zagranicznych i odniosła się do swojej czwartkowej wypowiedzi w
Sejmie. Powiedziała, że żałuje, jeśli została źle zrozumiana.
Wyjaśnień w tej sprawie domagała się Platforma Obywatelska.
16.12.2006 | aktual.: 16.12.2006 08:48
Fotyga - na wniosek klubu PO - przedstawiła posłom informację na temat sytuacji w MSZ. Szefowa polskiej dyplomacji (w kontekście polskiego weta dla rozpoczęcia negocjacji nowej umowy UE-Rosja) zwróciła się do posłów opozycji, by w argumentowaniu niewiedzy naszych partnerów nie służyli w tym przypadku interesom innych państw niż Polska.
Podczas konferencji prasowej w Sejmie Krzysztof Zaremba (PO) powiedział, że interpretuje słowa Fotygi jako oskarżenie posłów o zdradę stanu. "Takie rzeczy nie mogą mieć miejsca. (...) Jeśli minister Fotyga porusza się z taką samą lekkością i sprawnością słowną na salonach dyplomatycznych, to nasza polityka zagraniczna jest chyba w dużym kryzysie" - mówił.
Ocenił wypowiedź jako "niedopuszczalną" i "prowadzącą do kryzysu na linii MSZ-parlament". "Co to znaczy, że nasze wypowiedzi służą państwom trzecim. Wypraszam sobie" - mówił Zaremba. Przypomniał, że w sporze z Rosją Platforma udzieliła rządowi politycznego wsparcia.
Zdaniem innego posła PO Pawła Śpiewaka, słowa Fotygi, to "insynuacja sugerująca, że opozycja działa wbrew interesom narodowym Polski, jest na granicy zdrady polskich interesów narodowych". Posłowie Platformy zwrócili się do Fotygi, by udzieliła wyjaśnień w sprawie swojej wypowiedzi jeszcze w piątek podczas posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych.
Śpiewak skrytykował ponadto MSZ za to, że - w jego ocenie - nie konsultuje się z parlamentem. "Bez rozmowy, debaty nie ma mowy o tym, żeby mogła powstać dobra polityka zagraniczna. Tymczasem następuje deprecjacja parlamentu i Komisji Spraw Zagranicznych: nie dyskutuje się kryzysu związanego z nominacjami ambasadorskimi, nie dyskutuje się obecności polskich wojsk w Iraku czy w Afganistanie. Od czerwca rząd obiecuje debatę o stosunkach polsko- niemieckich, ta debata nie dochodzi do skutku" - wyliczał.
Wieczorem minister Fotyga spotkała się z posłami z komisji; przedstawiła im kandydaturę Jana Tombińskiego na ambasadora przy UE, a w końcowej części posiedzenia odniosła się do swojej czwartkowej wypowiedzi.
Powiedziała, że choć "nie miała nic przeciwko stawieniu się przed parlamentem", to jednak z uwagi na trwające od środy dwudniowe posiedzenie Rady Europejskiej w Brukseli poprosiła, by zaplanowana na czwartek debata odbyła się po unijnym szczycie.
Argumentowała, że jako minister spraw zagranicznych osobiście uczestniczący w spotkaniach musiała być "bardzo dobrze przygotowana" do poruszanej w Brukseli tematyki. Do tego - jak mówiła Fotyga - nie można przygotowywać się miesiąc wcześniej, ponieważ z uwagi na dynamikę rozwoju niektórych zagadnień nieustannie trzeba aktualizować posiadane informacje.
Stąd - tłumaczyła minister - udział w sejmowej debacie uniemożliwił jej spędzenie ostatnich godzin przed odlotem do Brukseli na przygotowaniu się do szczytu.
Fotyga przyznała, że jej wypowiedź w parlamencie "być może mogła być emocjonalną reakcją", ale - jak podkreśliła - "wynikało to ze spięcia czasowego". "Żałuję, jeśli zostało to zrozumiane inaczej" - powiedziała minister.
Szefowa polskiej dyplomacji dodała, że apelując do posłów opozycji, by "w argumentowaniu niewiedzy naszych partnerów nie służyli w tym przypadku interesom innych państw niż Polska", odwołała się do "bardzo konkretnego argumentu". Jak mówiła, opozycja powtórzyła niesłusznie - zdaniem Fotygi - używany przez niektóre państwa członkowskie UE argument, że Polska nie uprzedziła o zamiarze zgłoszenia weta wobec negocjacji UE z Rosją.
"To była sekwencja kilku zdań, które odniosłam do jednego argumentu" - podkreśliła Fotyga.