PolskaFolwark zwierzęcy

Folwark zwierzęcy

Garłacz z Norwich, Lahore, Indian, Kurak modeński, Szczekacz jemeński, Loczek, Berliński lotny długołapciaty, to gatunki gołębi. Bantamka to kura, Eliot jest bażantem, a Mandarynka i Karolinka kaczkami. Wszystkie można było zobaczyć na Wystawie Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego, która podczas weekendu odbywała się w Bielsku-Białej. Ci, którzy w sobotę i niedzielę nie odwiedzili szkoły w Hałcnowie, mogą żałować. Widok kilkuset gołębi i przedstawicieli drobiu ozdobnego zgromadzonych w szkolnym holu trudno wymazać z pamięci.

Folwark zwierzęcy
Źródło zdjęć: © Dziennik Zachodni | Tomasz Wolff

15.12.2003 08:17

Zanim pierwsi widzowie weszli do sali, między klatkami szaleli jurorzy. Dokładnie oglądali każdy okaz. Zwracali uwagę na głowę, oczy, dziób, kolor, strukturę upierzenia, nogi oraz postawę ptaków i ich trochę większych kuzynów. Czyli na wszystko. Wszystkim wystawiali punkty karne. Im więcej, tym gorzej. Gołębie które zdobywały od 94 do 100 punktów otrzymywały ocenę zwycięzca, 86-93 bardzo dobrą, 76-85 - dobrą i tak dalej. Czempion w każdej kategorii był tylko jeden. Kazimierz Frąc z Bielska od dziesięciu lat hoduje Indiany. W sobotę zaszczytny tytuł uzyskały dwa jego ptaki. Gdyby wylądowały na placu Chrobrego wzbudziłyby powszechne zainteresowanie, a pewnie i śmiech. Oczy i dziób mówią same ze siebie.

- Są bardzo trudne w hodowli z uwagi na grube dzioby. Dlatego ciężko chowa się młode - przyznał właściciel mistrzowskich gołębi. - Dlaczego właśnie gołębie? Od dziecka się nimi zajmuję. Mam je we krwi, chociaż w mojej rodzinie nikt nie podzielał i nie podziela tej pasji.

Gołębie, kury, bażanty i inni przedstawiciele drobiu ozdobnego, w przeciwieństwie do psów czy kotów, nie przywiązują się do swoich właścicieli. Ci natomiast przywiązują się do nich. Stanisław Polak, bielski hodowca bażantów ma nawet imiona dla swoich podopiecznych. Imiona zbiorowe. Do wszystkich samców bażantów diamentowych woła Maciek, a na Olśniaki himalajskie Kuba. Ostatnio Polak sporo czasu spędził na urzędowych korytarzach. Musiał zarejestrować niektóre gatunki swoich okazów, które są traktowane jako zwierzęta egzotyczne.

- Olśniaka, Tragopana i Eliota musiałem zarejestrować. Wydałem trochę pieniędzy. Za samo zgłoszenie 5 złotych - wspomina hodowca. - Człowiek przywiązuje się do ptaków. Mam bezpłodnego samca. Zostanie ze mną do końca. Kiedy natomiast sprzedaję innym hodowcom młode okazy, zawsze jest mi trochę smutno - przyznaje Bogusław Kuryła, hodowca z CzechowicDziedzic. W jego gołębniku mieszkają Zakonniczki niemieckie, Białogłówki gumbińskie i Barwnogłówki królewieckie.

- Gołębie hodował mój ojciec. Wtedy były znacznie mniejsze wymagania. Dziś ptaki są coraz piękniejsze. Zaczynamy powoli dorównywać krajom zachodnim. Tam mają lepszą karmę i opiekę weterynaryjną. Sam nie wiem, dlaczego u nas lekarze odcinają się takich wystaw? - zastanawiał się hodowca.

Impreza odbyła się po raz 20. Teraz bielscy hodowcy zamierzają podbić wystawy, które w najbliższym czasie odbędą się w innych polskich miastach.

Tomasz Wolff

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)