Fiskus likwiduje nasze miejsca pracy
W 2003 r. fiskus pobrał niesłusznie od
podatników 550 mln zł, a rok wcześniej 346 mln zł - informuje
"Gazeta Prawna". Za tymi kwotami kryją się m.in. dramaty wielu
osób prowadzących firmy, którzy zamiast inwestować i rozwijać się,
poświęcili swój czas, energię oraz pieniądze, żeby w sądzie
udowodnić pomyłkę fiskusa. Udaje im się to raz na trzy przypadki.
21.12.2004 | aktual.: 21.12.2004 07:14
Liczba pomyłek urzędów skarbowych rośnie. Dane, jakie uzyskała "Gazeta Prawna" w Ministerstwie Finansów, są szokujące. W ubiegłym roku na 12,3 tys. skarg na decyzje izb skarbowych (dotyczących spraw podatkowych) złożonych przez podatników do Naczelnego Sądu Administracyjnego 3,2 tys. zostało przez sąd uchylonych. Tyle razy fiskus podjął złą decyzję i musiał zwrócić 549,39 mln zł niesłusznie pobranych podatków. Rok wcześniej takich uchylonych decyzji było 3,1 tys., na kwotę 345,9 mln zł. W 2003 r. podatnicy odwoływali się od decyzji fiskusa dotyczących 1,66 mld zł. Podatnicy zgłaszający takie wątpliwości i kierujący skargę do NSA mają w jednej trzeciej spraw rację - tyle razy mylą się urzędnicy.
Pomyłki te mają określone konsekwencje. Po pierwsze, fiskus musi wypłacać nienależnie pobrane kwoty z odsetkami. Za jego błędy płacą więc podatnicy. A po drugie, można przypuszczać, że wiele z firm po mylnej decyzji fiskusa zbankrutowało. Ich upadek wiąże się z likwidacją miejsc pracy i pobieraniem przez osoby dotychczas tam zatrudnione różnego rodzaju zasiłków. Zaś przedsiębiorcy nie inwestują i nie rozwijają się - nie tworzą więc tego, czego Polsce najbardziej brakuje, tj. miejsc pracy. (PAP)