Fiskus jak kabaret
Urzędnicy skarbówki domagają się zwolnienia z podatku dochodowego. Chcą też ulg, które dziś mają twórcy.
24.04.2008 | aktual.: 24.04.2008 11:16
Z Tomaszem Ludwińskim, przewodniczącym Rady Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ „Solidarność” rozmawia Anna Szulc
Dziwne postulaty związkowców skarbówki, które zawarliście w liście do ministra finansów, to pomysły na serio?
– Na serio to mamy dość. Zmieniają się rządy, a pracownicy fiskusa wciąż traktowani są jak chłopcy do bicia. Większość Polaków uważa nas za krwiopijców, a rządzący nie przyznają, że problemy obywateli nie biorą się zwykle z naszej winy, że przepisy są tak skonstruowane, iż bogowie mieliby problem z interpretacją. A jesteśmy tylko ludźmi.
Dlatego chcecie zwolnienia z podatku dochodowego?
– By zrekompensować nam żenująco niskie pensje. Zwolnienie pracowników skarbowych z podatku jest bardziej racjonalne niż dawanie z budżetu bajońskich sum na ulgi dla rolników.
Albo na artystów, z którymi też chcielibyście się, w sensie podatkowym, zrównać.
– Prawo do odliczenia 50 procent kosztów uzyskania przychodu przez twórców to klasyczny przykład nierówności obywatel-skiej. Jestem urzędnikiem terenowym, z powodu oszczędności w mojej firmie dopłacam do benzyny, zeszytów, długopisów, do programów komputerowych. Często ponosimy podobne koszty pracy jak artyści. I grzebiemy się od lat w kabaretowym prawie. Trzymanie się litery takiego prawa wymaga nie lada artyzmu.