Finansowy Nowy Jork w szoku
W dzień po tragicznych zamachach terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton świat finansów znajdował się wciąż w głębokim szoku.
13.09.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
W środę amerykańskie rynki kapitałowe były zamknięte już drugi dzień z rzędu. Wszystkie trzy giełdy: NYSE, Nasdaq i najmniejsza Amex, które mają swoje siedziby w pobliżu miejsca tragedii, podjęły w porozumieniu z Komisją Papierów Wartościowych decyzję o odłożeniu o kolejny dzień daty wznowienia operacji. Pierwszy raz od 1945 roku zdarzyło się w USA, że rynki giełdy były zamknięte na dłużej niż jeden dzien. Przerwa w funkcjonowaniu giełd powinna choć trochę wpłynąć na uspokojenie nastrojów. Reakcje światowych rynków wskazują na to, że pierwszy dzień notowań w USA przyniesie kolejną, gwałtowną obniżkę kursów. Wyprzedaż obejmie przede wszystkim sektor finansów, a w szczególności ubezpieczeń, gdyż odszkodowania za straty związane z zamachem wyniosą grube miliardy dolarów.
Tymczasem w miejscu, gdzie jeszcze 24 godziny wcześniej znajdowały się budynki World Trade Center największego centrum finansowego na świecie - wciąż unosi się słup dymu. Ochotnicy i ekipy ratunkowe wciąż przeszukiwały w środę zgliszcza w poszukiwaniu ludzi, którzy przeżyli katastrofę. W zamachu na World Trade Center legło w gruzach kilka głównych siedzib amerykańskich banków inwestycyjnych. Choć władze Nowego Jorku unikają nawet szacunkowych danych na temat liczby ofiar śmiertelnych, już dziś wiadomo, że w zamachu zginęło wiele osób związanych ze światem finansów, w tym analityków i maklerów. Poszczególne firmy usiłują desperacko policzyć swoich pracowników. Wciąż nie wiadomo, ile osób zdołało się bezpiecznie ewakuować z World Trade Center w okresie między uderzeniem pierwszego samolotu a zawaleniem się obu wież. W kompleksie WTC pracowało ponad 40 tys. ludzi, ale w momencie ataku nie wszyscy zdążyli przyjechać jeszcze do pracy. Jednym z najbardziej dotkniętych przez zamach jest bank inwestycyjny Morgan
Stanley Dean Witter & Co., który zajmował 25 pięter w kompleksie bliźniaczych wież i zatrudniał tu ponad 3,5 tys. osób. Inną wielką firmą, która ucierpiała w zamachu, jest towarzystwo ubezpieczeniowe Empire Blue Cross & Blue Shield.
Inne banki i instytucje finansowe jak Crédit Suisse First Boston, Salomon Smith Barney zdołały w porę ewakuować większość swoich pracowników z kompleksu WTC, choć wciąż nie mogą się doliczyć wszystkich. Obronną ręką z zamachu wyszedł natomiast Merrill Lynch & Co., który ma siedzibę w sąsiadującym z WTC World Financial Center. Na szczęście ten kompleks budynków doznał tylko niewielkich uszkodzeń.
Zniszczenie baz komputerowych może oznaczać, że część, zwłaszcza mniejszych, instytucji finansowych w ogóle nie będzie w stanie normalnie funkcjonować.
Bank Rezerw Federalnych oświadczył, że jest gotowy do obrony pozycji dolara i zaoferował gotowość pomocy amerykańskim bankom zagrożonym utratą płynności. Jednocześnie zaapelował do banków centralnych innych krajów o ograniczenie obrotów dolarami na rynkach walutowych.
Analitycy przewidują, że długofalowe konsekwencje ekonomiczne zamachu mogą być wręcz katastrofalne. Spadek zaufania konsumentów oraz kryzys sektora ubezpieczeń i przewozów lotniczych mogą doprowadzić do recesji.
Pod znakiem zapytania stanęła tegoroczna sesja globalnych instytucji finansowych - Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Banku Światowego.
Do corocznego spotkania szefów finansów z całego świata ma dojść pod koniec miesiąca (29-30 września). Krwawe zamachy w USA wzbudziły jednak obawy o bezpieczeństwo uczestników. Według nieoficjalnych doniesień organizatorzy zastanawiają się nad odłożeniem w czasie lub wręcz odwołaniem sesji. Za takim rozwiązaniem opowiedział się między innymi burmistrz Waszyngtonu Anthony Williams. Przed zamachem spodziewano się, że w ślad za ministrami finansów, do stolicy USA może zjechać nawet 100 tys. antyglobalistów. Oficjalnie przedstawiciele MFW i Banku Światowego odmawiają komentarzy na temat możliwości przełożenia lub odwołania sesji. (Tomasz Deptuła/pr)