Filipiny obawiają się zamachu stanu
Armia filipińska została w nocy z środy na czwartek postawiona w stan najwyższego pogotowia - "czerwonego alertu" - w związku z pogłoskami na temat możliwego zamachu stanu w kraju.
09.06.2005 | aktual.: 09.06.2005 09:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak powiedział rzecznik manilskiego okręgu wojskowego, Ramon Zagala, filipiński wywiad uzyskał informacje, iż próba obalenia rządu prezydent Glorii Macapagal Arroyo może zostać podjęta jeszcze przed niedzielnymi obchodami święta narodowego - Dnia Niepodległości Filipin.
O pogłoskach na temat zamachu stanu pisze też prasa manilska, sugerując że "pewne organizacje" usiłują rekrutować do tej akcji wyższych oficerów armii.
Rzecznik prezydent Arroyo kategorycznie odrzucił twierdzenia opozycji, jakoby ubiegłoroczne wybory prezydenckie na Filipinach zostały sfałszowane. Opozycja na potwierdzenie takiej tezy przedstawiła taśmę z nagraniem rozmowy Arroyo z szefem lokalnej komisji wyborczej. Opozycja utrzymuje, że prezydent miała namawiać rozmówcę do zmiany wyników głosowania. Jej rzecznik przedstawiał w czwartek dowody, że nagranie zostało sfałszowane. Ocenił, że "fabrykacja" takich materiałów to kolejna oznaka działań opozycji, chcącej za wszelką cenę doprowadzić do destabilizacji rządu.
Prezydent Arroyo znajduje się także na cenzurowanym w związku z mnożącymi się oskarżeniami o korupcję członków jej najbliższej rodziny. Chodzi m.in. o wielką aferę, polegającą na przyjmowaniu przez polityków łapówek od gangów, zajmujących się hazardem. Arroyo i jej bliscy odżegnują się od sprawy. W czwartek afera jest przedmiotem debaty w izbie wyższej filipińskiego parlamentu.