Filipińczycy przybijają się do krzyży
Co najmniej siedmiu Filipińczyków
dało się przybić do krzyża w Wielki Piątek w corocznym rytuale
będącym naśladowaniem ukrzyżowania Chrystusa; zwyczaj ten jest
krytykowany przez Kościół katolicki.
Mimo to utrzymuje się na Filipinach, gdzie dominują katolicy, i stał się główną atrakcją turystyczną w miejscowości San Pedro Cutud położonej ok. 70 km na północ od Manili.
Wierni są przybijani do krzyży gwoźdźmi o długości ok. 10 cm, wcześniej - w celu zapobieżenia zakażeniom - wydezynfekowanymi w alkoholu. Najczęściej mężczyźni dają się ukrzyżować na znak pokuty za grzechy, traktują to też jako rodzaj modlitwy o zdrowie bliskich czy w innych intencjach.
45-letni Ruben Enaje, producent tablic reklamowych, dał się przybić do krzyża po raz 20. Mówi, że to sposób wyrażenia wdzięczności Bogu za cudowne ocalenie życia podczas upadku z budowanego domu.
Burmistrz pobliskiego San Fernando Oscar Rodriguez powiedział, że ponad 400 policjantów i strażników-ochotników zatrudnia się do strzeżenia bezpieczeństwa w San Pedro Cutud, gdzie co roku gromadzą się tysiące widzów.
Brytyjczyk Dominic Diamond powiedział wcześniej telewizji GMA, że planuje wziąć udział w dorocznym rytuale z nadzieją na odzyskanie utraconej wiary w Boga. Powiedział, że cierpi na bezsenność, że modlił się, by Bóg go uwolnił od niej, ale tak się nie stało, co mocno nadszarpnęło jego wiarę. Usłyszał o ukrzyżowaniach w San Pedro Cutud i uzmysłowił sobie, że "ci ludzie to zupełnie co innego, to ludzie, którzy są pewni swej wiary".
Rzecznik filipińskiej Konferencji Biskupów zaznaczył, że tradycje biczowania i krzyżowania w czasie Wielkiego Tygodnia mają swe korzenie w animizmie i nie są aprobowane przez Kościół.
Myślą, że gdy to zrobią, otrzymają błogosławieństwo na nadchodzący rok. To nie jest chrześcijański pomysł - powiedział o poddających się krzyżowaniu ksiądz Pedro Quitorio. Jeśli ma się Chrystusa w sobie, to jest dostateczne błogosławieństwo. Nie potrzeba kopiować tego, co On zrobił na krzyżu - dodał duchowny.