PolskaFestiwal Polskich Filmów Fabularnych po raz 29

Festiwal Polskich Filmów Fabularnych po raz 29



Jedni straszą, że polskiemu filmowi zanika puls. Inni przekonują: spokojnie, ten pacjent jeszcze długo pożyje. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych ruszył już po raz 29.

Festiwal Polskich Filmów Fabularnych po raz 29

14.09.2004 | aktual.: 14.09.2004 08:10

Będzie jak w życiu. Najpierw "Atrakcyjny pozna panią". A na koniec ma być "Wesele". To tylko dwie propozycje z dwudziestu, jakie obejrzymy na tym festiwalu. Jedno jest pewne. W tym roku mamy filmową zmianę warty. Wśród dwudziestu reżyserów, tylko kilku ma już spory dorobek filmowy. Ta "stara", nazwijmy umownie, gwardia to: Janusz Zaorski, który pokaże "Cudownie ocalonego", Robert Gliński z "Długim weekendem", Radosław Piwowarski z "Królową chmur", Krzysztof Krauze z filmem "Mój Nikifor" i Juliusz Machulski - z obrazem ,"Vinci". Reszta to debiutaci (czworo) albo reżyserzy z jednym lub dwoma filmami na koncie. Ta pokoleniowa zmiana dotyczy także aktorów na tegorocznym festiwalu. W głównych rolach zobaczymy zupełnie świeże, nieznane jeszcze twarze, takie jak twarz Małgosi Beli - modelki, która zapragnęła zostać aktorką. Dla Aleksandry Popławskiej rola w filmie ,W dół kolorowym wzgórzem" jest pierwszą dużą w jej życiu. O Popławskiej mówi się już, że czeka ją kariera. Nową twarzą polskiego kina jest Dariusz
Majchrzak czy Kamila Baar. Wszyscy oni czekają na swoje filmowe odkrycie.

Festiwal się dopiero rozkręca, ale w kuluarach tradycyjnie spekuluje się na temat festiwalowych czarnych koni. Po ubiegłorocznej niespodziance z "Warszawą" dziś już mało kto odważy się być prorokiem na tym festiwalu. Bo, jak mówią, wszystko się może zdarzyć. Są jednak filmy, na które się czeka. Jednym z nich jest "Mój Nikifor" Krzysztofa Krauzego. To prawdziwa historia niezwykłej przyjaźni między dwoma malarzami: Marianem Włosińskim, absolwentem krakowskiej ASP, i Nikiforem Krynickim, malarzem samoukiem, prymitywistą. Krauze w roli tytułowej obsadził Krystynę Feldman, do tej pory aktorkę drugiego planu, znaną też z serialu "Świat według Kiepskich". Feldman, która zagrała Nikifora, na tę rolę czekała cztery lata. Najpierw usłyszała, że ma grać, a potem że na film nie ma pieniędzy. Martwiła się więc - czy zdąży być filmowym Nikiforem. Zdążyła. I jak mówią krytycy, jest niezwykle przekonująca w tej roli. Ona sama opowiada, że kiedy plan filmowy odwiedził prawdziwy Marian Włosiński i zobaczył ją
ucharakteryzowaną, jęknął tylko: "Mój Nikifor". "Pręgi" to film debiutantki Magdaleny Piekorz.

Najogólniej można powiedzieć, że to obraz o przemocy domowej i o miłości. A właściwie o tym, czy miłość może uleczyć. Ci, którzy już widzieli "Pręgi" mówią, że nawet mężczyźni na nim płaczą. W tym filmie zagrał Michał Żebrowski. Aktor był tak zachwycony scenariuszem, że stwierdził, iż mógłby nawet wystąpić w roli Wojtka za darmo. To wreszcie jego wymarzona współczesna rola po tych wszystkich Wiedźminach i Skrzetuskich. Wielbicielki talentu i urody Żebrowskiego zaciekawi pewnie to, że w "Pręgach" ich idol przez chwilę jest nagi. "W dół kolorowym wzgórzem" Przemysława Wojcieszka też wiele nam obiecuje. To historia o miłości, godności, pożądaniu. To wreszcie pytanie - jaką drogę w życiu wybrać: cwaniactwa czy uczciwości. Czyli coś wyjątkowo na te czasy. I wreszcie "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego - również opowieść o miłości, tyle że do pieniędzy. Ten film ma trójmiejskie akcenty. W jednej z głównych ról zobaczymy gdańską aktorkę Tamarę Arciuch, a twórcą muzyki jest Tymon Tymański.

Uroczyste rozpoczęcie święta polskiego filmu

Wieczorem przy czerwonym dywanie rozłożonym przed Teatrem Muzycznym zebrała się grupa wielbicieli kina i gwiazd. Niestety, gwiazd było jak na lekarstwo. Ale to już tradycja, że te najbardziej znane twarze przyjeżdżają pod koniec imprezy. Zazwyczaj po nagrody. Po czerwonym dywanie przeszli m.in. Małgorzata Kożuchowska, Małgorzata Zajączkowska, Jan Nowicki, Jerzy Stuhr i Sławomir Idziak, nasz hollywoodzki operator. Z godzinnym opóźnieniem dotarł Marek Kondrat.

Goście na początku obejrzeli krótką wizję Europy słynnego reżysera Petera Greenawaya, którą najprościej można opisać tak - nadzy ludzie z wymalowanymi na ciele flagami wchodzą pod jeden prysznic. Maciej Karpiński, dyrektor artystyczny festiwalu, żartował: Wielu eurosceptyków spodziewało się, że w Europie czeka nas zimny prysznic. Ale, że wody zabraknie i ubrań? Widać można robić tanie filmy. Jerzy Stuhr, przewodniczący jury, wspominał w kuluarach spotkanie sprzed 30 lat ze Sławomirą Łozińską i Sławomirem Idziakiem w filmie "Seans". - Razem ze Sławką debiutowaliśmy w scenie erotycznej, a Idziak był operatorem. Teraz zasiadamy w jury. Na otwarcie festiwalu pokazano film konkursowy Lecha Majewskiego "Ogród rozkoszy ziemskich".

Ryszarda Wojciechowska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)